Frekwencja: 17. kolejka Orange Ekstraklasy

źródło: własne; autor: Michał

Tego jeszcze w tym sezonie nie było- łączna liczba widzów na wszystkich stadionach Ekstraklasy nie zapełniłaby nawet obiektu Lecha! Podczas siedmiu spotkań (jedno przełożone) na pierwszoligowe areny wybrało się 23 950 osób.

Reklama

Legia grała ostatni w tej rundzie mecz na Łazienkowskiej, dopiero drugi od czasu zakończenia protestu kibiców. Można więc było oczekiwać dobrego wyniku i rzeczywiście fani Legii pojawili się dość licznie. Niestety licznie tylko biorąc pod uwagę liczbę widzów w pozostałych spotkaniach. 6 000 to chyba za mało biorąc pod uwagę tradycje, wielkość i ambicje stołecznego klubu. Czyżby sympatycy Legii przewidzieli wynik spotkania z Łęczną (0:2)?

Ani wynik meczu, ani ilość fanów nie zrobi wrażenia w Gdyni, gdzie mecz Arki z Lechem obserwowało 9 000 sympatyków obu klubów. Choć Śledzie przegrały z Kolejarzem 0:2 kibice mogą być z siebie zadowoleni- nie po raz pierwszy wyraźnie podciągnęli ligową frekwencję.

Niestety nie pomogło to w uratowaniu żałośnie niskiej liczby kibiców. W dół nie ciągnęły jej GKS Bełchatów, który obronił jeden punkt w spotkaniu z Wisłą przed sporą publicznością (4 500) i Odra Wodzisław, której 2 000 na pewno nie imponuje, ale biorąc pod uwagę przeciętną frekwencję na tym stadionie wynik nie jest zbyt słaby. Gospodarze uniemożliwili zdobycie trzech punktów Koronie Kielce (1:1) i tym samym odwdzięczyli się fanom za przybycie pomimo kolejnej spotkania rozgrywanego w ekstremalnych warunkach. Piłkarzom trudy intensywnej rundy wynagrodzi zapewne 7. miejsce w lidze.

1 600 kibiców jak na Amikę to liczba bardzo wysoka (zwłaszcza o tej porze roku), ale w końcu to właśnie we Wronkach rozgrywany był hit kolejki (remis z Cracovią 1:1), a w dodatku być może był to nawet ostatni mecz „Kuchenek” w ogóle- w związku z planowaną fuzją z Lechem. Na szarym końcu byłby staczający się Groclin, który tym razem przegrał z bankrutującym Górnikiem Zabrze (0:1), ale 600 sympatyków Dyskobolii to wynik przyzwoity w porównaniu z tragiczną frekwencją podczas pogromu Polonii w Płocku. 250 osób na Stadionie im. Kazimierza Górskiego pachnie już trzecią, a może nawet czwartą ligą.

Śmieszny wynik może jeszcze uratować grająca u siebie Pogoń, ale o tym przekonamy się dopiero 7. marca o 17:00, kiedy portowcy podejmą Zagłębie Lubin.

Reklama