Nelson Mandela Bay Stadium: Ładne kwiatki
To jeden z trzech projektów, które padły łupem niemieckiego biura GMP Architekten. Znani z prostej elegancji Niemcy zafundowali Port Elizabeth stosunkowo niewielki, ale za to wyrazisty stadion z bardzo oryginalnym zadaszeniem.
Jak żagle na wietrze – takie porównanie znaleźliśmy wśród materiałów o stadionie. Oczywiście mowa o jego zadaszeniu, będącym jednocześnie fasadą. Nelson Mandela Bay Stadium powstał przecież tuż nad wodną taflą zatoki, skojarzenie może więc być na rzeczy. Faktem jest, że membranowo-aluminiowe zadaszenie unoszące się stosunkowo wysoko nad widzami nadaje zwartym trybunom sporo lekkości. Inne porównanie mówi o kwiecie, bo i podobieństwo dachu do płatków jest znaczące, i sam stadion dla brudnej, przemysłowej dzielnicy ma być właśnie takim kwiatem – promykiem niosącym zmiany w tkance zniszczonej przez planistów doby Apartheidu. Podobno dorobił się nawet przezwiska „słonecznik”.
Niezależnie jednak, czy uznamy ten stadion za kwiat czy żagle, bezsprzeczne jest to, że architekci nie szukali nawiązań do lokalnej kultury czy tradycji. Forma jest uniwersalna – stąd i wielość interpretacji. Jedyny wątek związany z lokalnością odnajdujemy w nazwie. Jego przedłużenie kibice znajdą w pasażu otaczającym trybuny. Długa na 700 metrów galeria udekorowana jest hasłami Nelsona Mandeli, a taki spacer wokół obiektu, wzdłuż galerii, ma przypominać „długą drogę” w sensie sportowych ambicji i fair play.
Takie wizje zafundowali architekci niemieckiego biura GMP (wraz z czterema innymi firmami architektonicznymi), którzy w ostatnich latach realizują bardzo wiele projektów sportowych, by wspomnieć tylko o Chorzowie, Kijowie czy współpracy przy obu warszawskich obiektach. W samym RPA odpowiedzialni byli tez za imponujące obiekty w Kapsztadzie i Durbanie.
Typowo piłkarski stadion do rugby
Przed Mistrzostwami miejscowe kluby piłkarskie nigdy nie miały porządnego stadionu, a ważniejsze mecze grały na największym obiekcie do rugby, EPRU Stadium. Ten obiekt miał odwrócić sytuację – pierwszy raz w całej prowincji (!) powstał oryginalny i nowoczesny stadion typowo piłkarski.
Jednak jego „typowopiłkarskość” deklarowana w mediach i przez FIFA, i przez władze, daleka jest od rzeczywistości. Bo gdy FIFA podaje, że ten obiekt ma w pierwszym rzędzie służyć rozgrywkom piłkarskim, najwięcej widzów ściągają tu mecze rugby. Gdy miejscowe władze twierdzą, że istnienie tego obiektu ma sens tylko z udziałem piłkarskiego klubu Bay United, władze klubu nie mają najmniejszego zamiaru grać na stadionie, na którego dzierżawę ich nie stać.
Faktem jest, że technicznie obiekt może służyć i jednej, i drugiej dyscyplinie. Na razie zresztą żaden klub, ani rugby, ani piłkarski, nie uznał go oficjalnie za swój dom, co najwyżej zasygnalizował chęć korzystania z niego przy dużej popularności meczów.
Widownia klasy średniej (i) wyższej
Nic dziwnego, bo obiekt oferuje aż 40 000 stałych miejsc, które podczas Mundialu wzbogacono o kolejne 6000 na górnym poziomie, nad kabinami dla najbogatszych (miejsc netto: 42 486). Takich skyboksów jest tu 23 (plus 210 mniejszych sekcji dla bardziej zamożnych kibiców), a istnieje możliwość dobudowania kolejnych jeśli zajdzie potrzeba. Potrzeba zajść może, bo liczenie na zyski ze zwykłych miejsc biletowanych nie wróży nic dobrego. Do tej pory stadion ani raz nie był całkiem wyprzedany, choć skończono go stosunkowo wcześnie, już w 2009 roku. Wizualnie wrażenie zapełnienia mają tworzyć krzesełka, które mają różne odcienie, od pomarańczowego po ciemną czerwień. To jednocześnie tanie rozwiązanie jeśli chodzi o koszty eksploatacji – przy takim rozłożeniu odcieni mniej widać blaknięcie czy zabrudzenia części krzesełek.
Dolna, stała kondygnacja trybun jest stosunkowo płaska, przez co mierzący 46 metrów dach nie jest w stanie przekryć jej w całości, zadaszonych jest tu ok. 60% miejsc. Kibice nie muszą wchodzić po schodach by wejść na dolne trybuny, te są częściowo wkopane w ziemię, więc bramy są na jednym poziomie z wejściami na poszczególne sektory. W sumie stadion z zapleczem ma 6 kondygnacji w najwyższym punkcie. Poza pomieszczeniami o funkcji sportowej znajdują się tam ekskluzywne bary, siłownia, czy sklep z odzieżą sportową. Te padły już zresztą łupem złodziei, i to zaraz po inauguracji stadionu. Rabusie, którzy sterroryzowali obsługę, nie zostali schwytani mimo zamknięcia wszystkich bram. Oby podobne „testy” nie zdarzały się więcej.