Do wyczekiwanego powrotu FC Barcelony na Camp Nou z okazji Trofeum Joana Gampera, zaplanowanego na 10 sierpnia, pozostało zaledwie kilka tygodni, ale marzenie o powrocie do domu może przerodzić się w kolejny koszmar.

Obowiązek pełen wątpliwości: Gamper jako próba ognia

Klub musi rozegrać mecz o Puchar Gampera na swoim stadionie, nawet przy bardzo ograniczonej liczbie widzów, aby móc uzasadnić operacyjne funkcjonowanie 475 lóż VIP, sprzedanych łącznie za 100 milionów euro. Marzenia klubu nie współgrają jednak ze stanowczością instytucjonalną. Burmistrz Collboni oraz jego pierwsza zastępczyni, Laia Bonet, ostudzili entuzjazm kibiców Barçy, przypominając, że każda inauguracja wymaga licencji pierwszego użytkowania, uzależnionej od zakończenia prac na pierwszym i drugim poziomie trybun.

Jednak jeśli mecz Gampera nie zostanie rozegrany na Spotify Camp Nou, lecz na Estadi Johan Cruyff, Barça straci możliwość wykazania operacyjności lóż VIP, a co za tym idzie, utraci kluczowy element finansowej dźwigni, która pozwoliłaby jej wejść w tzw. zasadę 1:1 wymaganą przez LaLigę.

© FC Barcelona

Symboliczna frekwencja

W minionych tygodniach klub zapowiadał z wielkim rozmachem frekwencję na poziomie 60 000 osób na meczu Gampera, który miał być wielkim świętem i ponownym otwarciem stadionu. Jednak ta liczba wydaje się już nierealna. Nawet minimalna frekwencja 25 000 widzów, brana pod uwagę do niedawna, dziś wydaje się zbyt wysoka. Absolutnym priorytetem Barçy jest uzyskanie tymczasowego pozwolenia, nawet jeśli frekwencja miałaby być wyłącznie symboliczna, tylko po to, by móc rozegrać mecz i pokazać funkcjonowanie lóż VIP.

Wiceprezeska ds. instytucjonalnych klubu, Elena Fort, przyznała w wypowiedzi dla La Vanguardia, że przed Gamperem zostaną przeprowadzone testy obciążeniowe bez udziału publiczności, z udziałem personelu technicznego i przedstawicielami Ratusza. Ten symulowany test będzie decydujący dla tego, czy władze wydadzą zgodę na rozegranie meczu i czy Puchar Gampera będzie mógł odbyć się na Spotify Camp Nou.