Chorwacja: Nowy stadion narodowy nie pojawi się w najbliższym czasie
źródło: Stadiony.net; autor: Tomasz Sobura
Kraj położony nad Morzem Adriatyckim ma w zanadrzu coś więcej, niż tylko piękne widoki. Jednym z pierwszych skojarzeń, które przychodzą do głowy, kiedy pomyślimy o Chorwacji, jest jej drużyna piłki nożnej. Można jednak czuć pewien niedosyt, patrząc na to, gdzie muszą grać jako gospodarze.
Reklama
Obiekt w Poljud domem reprezentacji
Stadiony to znacznie więcej niż tylko obiekty sportowe. Mogą oferować różne opcje rozrywki, takie jak kawiarnie, sklepy z pamiątkami, kina, restauracje, a nawet kasyno czy zakłady. Nazywanemu przez wielu „piękność z Poljud” stadionowi brakuje jednak sporo do bycia nowoczesnym.
Aktualny stan obiektu jest daleki od ideału, a to nie rzuca dobrego światła na reprezentację Chorwacji w piłce nożnej. Co bardziej przykre, na ten moment nie ma żadnego godnego kandydata na przejęcie pałeczki. Pozostałe duże obiekty w kraju albo nie spełniają odpowiednich norm, albo są w jeszcze gorszym stanie.
Gradski stadion u Poljudu liczy sobie już 42 lata, a w jego historii brak większych napraw czy renowacji. Aktualnie większość elementów metalowych pokryta jest korozją, a sam dach wygląda niczym ser szwajcarski. To właśnie on przyczynił się do dużych problemów w meczu z Rosją, gdzie po kilkugodzinnych opadach zgotował piłkarzom piekło. Ci nie byli szczególnie zachwyceni faktem, że murawa wyglądała bardziej niczym basen, a nie boisko do gry w piłkę nożną.
Nie można jednak stawiać chorwackiego stadionu narodowego w kompletnie ciemnych barwach. Trzeba przyznać, że obiekt w Poljud, przynajmniej z daleka, prezentuje się naprawdę okazale. Ciekawy kształt dachu oraz malownicza okolica, w której jest usytuowany tworzy przyjemną dla oka mieszankę. Sam stadion może pomieścić 35 tysięcy osób, co może nie jest rewelacyjnym wynikiem jak na piłkę reprezentacyjną, jednak w zupełności wystarczającym dla klubowych rozgrywek Hajduka Split.
Chorwaccy kibice mają na co czekać?
Budowa tak dużego obiektu sportowego, jakim jest stadion narodowy, to przedsięwzięcie nie lada kosztowne i zdaje sobie z tego sprawę każdy. Chorwacki rząd nie ma w tym momencie funduszy na to, by w całości pokryć niezbędne wydatki, przez co reprezentacja piłki nożnej nadal musi „męczyć się” z obiektem w Poljud. Jasne światło na sprawę rzucił jednak w zeszłym roku Damir Mišković, prezes HNK Rijeka:
- „Ta historia jest jeszcze w powijakach, dotyczy pomysłu i naszej wizji rozwiązania dużego problemu. W HNS od dawna rozmawiamy o zaangażowaniu chorwackiej diaspory w budowę stadionu, a od lutego nagranie z tego stadionu jest gotowe do prezentacji naszym emigrantom. Mamy też wstępne plany, wyobrażenie o tym, jak powinien wyglądać stadion.”
O co dokładnie chodzi? HNS planuje zaangażować w budowę wszystkich, którzy identyfikują się z Chorwacją. Każda z takich osób będzie miała szansę na przesłanie datku finansowego, wspierającego ten konkretny cel. W zamian wspierający (zapewne od pewnego progu wysokości datku) otrzymają swoje indywidualne krzesełko, opisane imieniem i nazwiskiem.
Oczywiście tak ogromnego wydarzenia nie da się sfinansować tylko poprzez crowdfunding. By „spiąć” budżet w całość potrzebne są również środki i pozytywne słowa UEFY, FIFY oraz Unii Europejskiej, która mogłaby w znaczący sposób wesprzeć finansowo budowę chorwackiego stadionu narodowego.Cała inicjatywa jest już na całkiem zaawansowanym poziomie, a rządzący krajem są już dobrze zaznajomieni z tematem.
Jedyne co musieliby zrobić, to zapewnić odpowiedni grunt, na którym mógłby powstać stadion. Jak jednak miałby wyglądać? To też już wstępnie wiadomo! Przede wszystkim wizualnie identyfikował by się z barwami narodowymi Chorwacji – motywem przewodnim byłaby biało-czerwona szachownica. Obiekt mógłby zagwarantować około 30-35 tysięcy miejsc siedzących, co jest wynikiem zbliżonym do aktualnie „panującego” Gradskiego stadionu u Poljudu.
Pomysłodawcy całego przedsięwzięcia wiążą też duże nadzieje z tym, że stadion będzie mógł na siebie zarabiać. Wielofunkcyjna płyta boiska ma pozwolić na różnego rodzaju imprezy, w tym koncerty czy wystawy. Za wzór podają Groupama Arena w Budapeszcie, który z wydarzeń niebędących powiązanymi z futbolem zarobił 11 milionów euro.
Reklama