Niemcy: Brita-Arena przestała być blaszakiem
źródło: własne [MK]; autor: michał
Wykpiwany w całych Niemczech tymczasowy stadion w Wiesbaden już nie jest cały zbudowany ze składanej konstrukcji. Nowa żelbetowa trybuna główna już jest otwarta, wprowadzając barwy klubowe do architektury obiektu.
Reklama
Brita-Arena od chwili inauguracji w 2007 roku nie miała dobrej prasy. To zresztą nie zmienia się od lat, w najświeższym rankingu serwisu testberichte.de obiekt zajął ostatnie, 66. miejsce w całych Niemczech. Powodów jest kilka. Wehen Wiesbaden to niewielki klub, a jego obiekt to faktycznie „składak” postawiony w zaledwie 4 miesiące.
Dorobił się przydomków typu „blaszak” czy „basen”. Ten pierwszy zawdzięcza blaszanej elewacji kryjącej stalowe prefabrykaty. Drugi – niebieskiemu brandingowi marki Brita, tej od filtrowania wody. Dziś ogromnych banerów z barwami Brity już nie ma, ale do zmiany wizerunku jeszcze daleka droga.
© Florian Beck
Nowa trybuna, czyli koniec „puszki”
Choć miała być gotowa jeszcze pod koniec 2020 roku, to wskutek pandemii dopiero z końcem lipca nowa główna trybuna doczekała się swojej inauguracji. Budowana od 11 marca 2019 roku konstrukcja była gotowa z wyprzedzeniem, jednak obowiązujący do niedawna zakaz wpuszczania widzów odbierał celowość jej inauguracji.
Pod względem konstrukcyjnym to faktycznie przełom. Po pierwsze, mówimy o konstrukcji niemal w całości żelbetowej, jedynie ze stalowym dachem. Po drugie, sama tylko nowa trybuna kosztowała 10 mln € (6,5 mln pokrył klub, 3,5 mln land Hesja), czyli niewiele mniej niż cały tymczasowy obiekt w 2007 (14 mln €). Po trzecie, skala trybuny pozwoliła zrezygnować z dwóch narożnych masztów oświetleniowych, więc stadion wizualnie urósł.
© Florian Beck
Większy, ale taki sam
Tu wracamy do paradoksu, który opisywaliśmy w zeszłym roku: stadion miał zostać powiększony do 15 000 miejsc i był to kluczowy powód prowadzenia rozbudowy. Nie dlatego, że SV Wehen Wiesbaden (SVWW) są aż tak popularni, ale z powodu wymogów licencyjnych w przypadku awansu do 2. Bundesligi.
Tymczasem w trakcie prac niemiecki związek piłkarski obniżył wymogi licencyjne dla małych klubów z 15 000 do 12 500, a tyle właśnie Brita-Arena miała przed przebudową. W Wehen przyjęli to jednak spokojnie i zmienili plany: zamiast trybuny niemal w całości stojącej zainstalowali krzesełka. Dzięki temu jej pojemność spadła do 2900 miejsc i wynosi dziś niemal dokładnie tyle, co przed przebudową, ok. 12 600.
© Florian Beck
Warto jednak zwrócić uwagę, że nowa trybuna dysponuje podwójnymi rzędami, tj. ma 34 wąskie rzędy, które spełniają wymogi dla miejsc stojących. Po instalacji krzesełek każdy fotelik zajmuje dwa rzędy, więc pojemność spada o połowę. Gdyby zaszła potrzeba powiększenia rozmiaru, wystarczy zatem zdemontować foteliki i gotowe.
Inauguracja i dobra, i zła
Na razie jednak nie zanosi się, by Wehen potrzebowali większej pojemności. W związku z obostrzeniami covidowymi, na razie zamiast 12 600 widzów na obiekt mogą wejść 4882 osoby. I choć SVWW liczyli na komplet w inauguracji sezonu przeciwko TSV Monachium (przed pandemią mieli średnią w okolicach 5000), to widownia nie dopisała. Na otwarciu pojawiło się tylko 2712 osób.
© Florian Beck
Na szczęście, w Pucharze Niemiec los połączył Wehen z Borussią Dortmund, a to zagwarantowało komplet w drugim meczu, 7 sierpnia. Niestety, 4882 widzów oglądało wówczas porażkę gospodarzy 0:3 i pożegnanie z rozgrywkami.
Nowa trybuna na pewno się przyda
Choć kosztowała dużo i nie dała wzrostu pojemności, to trybuna w dłuższej perspektywie była niezbędna. Zdecydowanie poprawiła standard obiektu z punktu widzenia kibiców, pracowników klubu oraz służb porządkowych (w północnym narożniku stanął pawilon z centrum dowodzenia). Poprawi się też odbiór obiektu w telewizji, ponieważ dotąd kamery były zlokalizowane zbyt nisko i blisko boiska.
Zresztą, tymczasową konstrukcję kiedyś trzeba było zacząć wymieniać na nową. Następna w kolejce ma być trybuna południowa, jednak nie należy nastawiać się na rychłą inwestycję. Duże wydatki zbiegły się przecież w czasie z pandemią i Wehen muszą złapać oddech zanim zaplanują kolejne kroki.
Autor: Michał Karaś
Reklama