Nowy Sącz: Umowa podpisana, można budować
źródło: własne [MK]; autor: michał
W polskich warunkach rzadko oglądamy aż takie pokazówki, jak wczoraj w Nowym Sączu. Prezydent odpalił „piro”, była kapela ludowa i cała masa sprzętu, który zwieziono na miejsce, choć wcale nie był potrzebny. Ale można zrozumieć – długo na to czekali.
Reklama
Wczoraj o 19:30 na stadionie przy Kilińskiego w Nowym Sączu odbyła się szczególna ceremonia. Prezydent Lubomir Handzel podpisał z grupą Blackbird umowę na projekt i budowę nowego stadionu.
Akcję zorganizowano błyskawicznie, ponieważ jeszcze w piątek wykonawca dosyłał brakujące dokumenty niezbędne do podpisania umowy. Dosłanie z kolei było możliwe, ponieważ w końcu nie było żadnego odwołania od wyników przetargu i wykonawcę udało się wybrać.
Podpisanie umowy rozpoczyna odliczanie: 2 lata na dostarczenie kompletnej dokumentacji i budowę stadionu zgodnego z nią. Blackbird zobowiązuje się do realizacji nie tylko w terminie, ale też w kwocie niższej o ponad 2 mln zł od kosztorysu miasta, tj. za 50,7 mln zł.
Z przytupem i uszczypliwością
Wczorajsza ceremonia odbyła się ze szczególna pompą, nietypową dla tego rodzaju wydarzeń. Była specjalnie ustawiona scena, na murawę zwieziono niemało sprzętu (niepotrzebnego na tym etapie), przygrywała kapela ludowa, ksiądz błogosławił inwestycję, a na koniec prezydent Handzel z liderem grupy Blackbird weszli na podnośnik i na wysokości odpalili flary.
Prezydent nie podarował sobie i zarówno podczas ceremonii, jak i w filmie z wydarzenia w mediach społecznościowych „wbijał szpile” sceptykom, którzy nie wierzyli w powstanie stadionu. Czy powinien był? Chyba nie, skoro w Nowym Sączu stadion obiecywany był od wielu lat, a „konkretne” działania rozpoczęły się jeszcze w 2017 roku. To dość czasu, by zbudować duży stadion, a dotąd nie powstał nawet kompletny projekt. Nie oznacza to bynajmniej odpowiedzialności obecnego prezydenta za zaistniałą sytuację, on znalazł wyjście i doprowadził całość do momentu, w którym budowa wydaje się już nieunikniona.
Dwie trybuny to za mało
Skoro prezydent Handzel nie obył się bez wypominania innym, to i kibice Sandecji nie pozostali dłużni. Na reprezentującym ich profilu KibiceSandecji pojawił się wpis, w którym cieszą się i gratulują, ale i… przypominają, że nawet budowa stadionu w obecnym kształcie to jeszcze nie spełnienie obietnic.
Po ukończeniu tego etapu, upomnimy się o dwie pozostałe trybuny. Bo pamiętamy, co nam było obiecane, i nie zapomnimy o tym – zapowiedzieli fani. Chodzi o podzielenie inwestycji na etapy. Administracja miejska zrobiła to, by jak najszybciej dostarczyć obiekt spełniający wymogi Ekstraklasy. Powstanie więc obiekt bez trybun za bramkami, a i one były kibicom obiecane.
W zakontraktowanej formie stadion ma pomieścić powyżej 4500 osób (minimum w najwyższej lidze) i otrzyma dwie stałe trybuny wzdłuż boiska. Za jedną z bramek powstanie tymczasowa strefa przyjezdnych z sektorem i zapleczem kontenerowym.
Docelowo, według wizji przygotowanej zgodnie z wytycznymi miasta, za każdą z bramek również mają powstać stałe trybuny. Dzięki nim pojemność obiektu powinna osiągnąć ok. 8000 miejsc.
Autor: Michał Karaś
Reklama