Mecze wracają, jaka będzie piłka bez kibiców?
źródło: Stadiony.net; autor: michał
Pierwsze pojedynki w Niemczech za nami, Ekstraklasa również wraca na stadiony. Nie wróci na nie jednak atmosfera, a praca przy organizacji meczu będzie znaczniej wymagająca niż dotąd.
Reklama
Jedni nazywają to „nową normalnością”, inni początkiem powrotu do stanu sprzed epidemii. Trudno dziś przewidzieć ile potrwa ten stan, ale pewne jest, że kibicom jeszcze przez co najmniej kilka miesięcy przyjdzie żyć bez weekendowego wyjścia na mecz. Bo choć ligi wracają do życia, to na pewno z pustymi trybunami.
Liczba uczestników jest ściśle ograniczona do osób niezbędnych na trybunach. Fani muszą swoje zespoły wspierać wirtualnie, z domu. Kupują więc w tysiącach bilety, piwa, kanapki, ale... wszystkie zostaną tylko na ekranie. Np. Pogoń Szczecin po wprowadzeniu sprzedaży w ciągu kilku dni sprzedała prawie tyle samo wejściówek, co na zwykły mecz, do tego po tysiącu piw i kiełbasek.
Czy kibicowanie się zmieni?
Dla spółek piłkarskich takie wsparcia – choć w kwotach niższych od zwyczajowych – jest dziś kluczowe, ponieważ nie wiadomo wciąż, jaki wpływ będzie mieć pandemia na finanse w najbliższych sezonach. Jest też jednak inny wpływ, o którym dziś się nie mówi: czy nie zmienią się sami kibice?
Siedząc w domach są wystawieni na pokuszenie nowych rozrywek. Niejedno kasyno w Polsce online ostrzy sobie zęby na pozyskanie graczy i ich pieniędzy. W niektórych krajach – np. w Portugalii – podjęto nawet starania, by poddać szczególnej kontroli działalność tego typu przybytków w dobie pandemii.
Nie trzeba jednak kasyn, by wysysać z ludzi pieniądze, które zwykle mieli na bilet meczowy czy piwko. Rynek rozrywek dostępnych z domu gwałtownie podskoczył w dobie społecznej izolacji, a tracą na tym wszyscy, którzy zarabiali na naszym wychodzeniu z domu – od kultury fizycznej, do kultury wysokiej. Na przykład, znany piracki serwis filmowy Zalukaj do niedawna oferował 30 dni za 30 zł, a dziś tyle samo chce za 3 dni dostępu do „swoich” treści. Autorzy wpadli nawet na pomysł, by dać dostęp premium do serwisu-córki za kolejne 30 zł, ale w tym serwisie nie ma ani jednego filmu – są tylko linki do legalnych źródeł, w których dana pozycja się znajduje. Usługa żadna, ale kasa płynie.
Jaka będzie „nowa atmosfera”?
W ostatnich miesiącach jako konsumenci zmieniliśmy swoje nawyki – drastycznie spadła sprzedaż niektórych dóbr, podczas gdy inne szybują w górę. Piłka nożna musi szukać rozwiązań dla tej sytuacji i wirtualne bilety nie są tym docelowym. Na lojalności kibiców można polegać, ale entuzjazmu do kupowania produktów-widmo nie wystarczy, jeśli przyjdzie rozegrać kolejne dwa sezony bez widzów lub z ich garstką.
Dlatego kluby piłkarskie szukają sposobów, by dostosować się do trudnych realiów pandemii. Niemiecka Borussia M-gladbach zaoferowała kibicom (z ich inicjatywy, zresztą) wykupienie swojego kartonowego modelu na widowni Borussia Park i ok. 12 tys. osób skorzystało z tej „płaskiej” opcji. Podobne kroki podejmują telewizje: brytyjskie Sky zaproponowało telewidzom oglądanie meczów Bundesligi z realnym dźwiękiem pustego stadionu lub z nagraniem atmosfery z innego meczu.
To wciąż mało, mówimy o rozwiązaniach na teraz. Za kulisami trwają jednak prace nad znacznie bardziej zaawansowanymi opcjami. W Indiach rozważane jest wprowadzenie wyświetlaczy LED na widowniach, by pozwolić kibicom przenieść się na stadion wirtualnie. Na całym świecie trwają też prace nad aplikacjami, które pozwolą fanom przenieść swoje reakcje z kanapy na stadion za pomocą telefonu komórkowego. Po cichu niektórzy dodają też – jak w Indiach – że ten pomysł pomoże utrzymać sponsorów, a przy okazji da im nowe narzędzie do ekspozycji swoich marek.
Reklama