Epidemia COVID-19: Pierwsi pacjenci na Principality Stadium
źródło: własne [MK]; autor: michał
Narodowy stadion Walii może przez nawet rok służyć jako szpital polowy, zależnie od rozwoju wypadków. Od środy działa pierwszy oddział dla 25 osób. Docelowo może tu przebywać do 2 tys. pacjentów.
Reklama
Od marca trwała budowa szpitala polowego na Principality Stadium w Cardiff. 13 kwietnia ukończono konstrukcję, później trwało wyposażenie, a 20 kwietnia książę Karol dokonał oficjalnego otwarcia (poprzez nagranie, nie osobiście). Dopiero w tym tygodniu jednak na stadion zaczęto wprowadzać pacjentów, pierwsi zostali przyjęci w środę.
W pierwszym etapie uruchomiony został oddział dla 25 osób, ale łóżek jest już 300. Docelowo tylko w miejscu murawy będzie ich 750, 250 na wysokości pierwszego poziomu widowni, a uwzględniając zaplecze stadionu – aż 2 tysiące. Stopniowo będą tu przewożeni pacjenci o lekkim przebiegu COVID-19 z innych placówek.
Operacja ma ogromną skalę, tymczasowy szpital stał się drugą co do pojemności placówką służby zdrowia w Wielkiej Brytanii, podwajając rozmiar największego szpitala w samym Cardiff. Szacuje się, że pracować ma tu nawet tysiąc osób z personelu medycznego i 600 pracowników wspomagających. Na miejscu powstały gabinet radiografii, laboratoria i apteka.
Konwersja stadionu nie jest pierwszą ani jedyną tego typu, ale pod względem skali nie ma sobie równych. Zapewnienie bezpiecznych warunków stało się możliwe po części dzięki zasuwanemu dachowi, który zamienił obiekt w halę. Na jak długo? Tu chyba najbardziej szokująca wiadomość: nawet na rok. Na tyle umowy podpisuje personel nowej placówki, nazwanej Dragon's Heart Hospital, czyli Szpitalem Smoczego Serca.
Oznacza to, że nawet do kwietnia 2021 nie odbędzie się tu ani żaden koncert, ani żaden pojedynek rugby. Dla federacji rugby może to oznaczać konieczność szukania alternatywnej areny na nawet 5 meczów cyklu Six Nations, oczywiście pod warunkiem, że sytuacja pozwoli na ich rozegranie. A ponieważ w reprezentacji 5 zawodników jest albo chorych, albo ma podejrzenie COVID-19, może być z tym różnie.
Reklama