Las Vegas: Tylko gubernator może zatrzymać inwestycję
źródło: ReviewJournal.com / LasVegasSun.com; autor: michał
Na budowie Allegiant Stadium nie ma żadnych opóźnień, a nawet jeśli powstaną, to inwestor i władze NFL mają na to gotowe scenariusze. Jedyna opcja przełożenia otwarcia to decyzja o wstrzymaniu wszystkich prac, jeśli pandemia sparaliżuje Las Vegas.
Reklama
Jak pisaliśmy w zeszłym tygodniu, prace na budowie drugiego najdroższego stadionu w historii trwają nieprzerwanie, pomimo kolejnych przypadków COVID-19 wśród robotników. Jednak w weekend wielkanocny pojawiły się doniesienia, że Las Vegas Raiders szukają „planu B” na wypadek, gdyby inwestycji nie udało się ukończyć w terminie, tj. 31 lipca.
W grę miałyby wchodzić stadiony w Salt Lake City (Utah), Phoenix (Arizona) albo San Diego (Kalifornia), ponieważ w Nevadzie nie ma żadnego adekwatnego obiektu. Jednak to dziś scenariusz czysto hipotetyczny. Na razie plan zakłada, że uda się odbyć oba sparingi przed sezonem (2 z 4 grane u siebie) oraz komplet 8 meczów NFL zgodnie z planem. Oczywiście pod warunkiem, że sezon NFL ruszy w sierpniu, zgodnie z planem.
Nawet gdyby nie udało się do sierpnia oddać stadionu w gotowości, to i na to jest sposób. Można rozegrać wszystkie 4 sparingi oraz pierwsze kolejki na wyjeździe, a to da nawet 2 miesiące na ukończenie areny.
– Nie mamy problemów z siłą roboczą, nie mamy problemów z łańcuchem dostaw. Moja największa obawa teraz to rządowa interwencja. Panujemy nad harmonogramem, nad budżetem, nad pracownikami i materiałami. Ale trudnością może być rząd
– powiedział Don Webb, COO spółki Las Vegas Stadium Co., prowadzącej inwestycję.
Ma na myśli możliwy zakaz dalszych prac ze strony gubernatora Steve'a Sisolaka. Co prawda Sisolak zapewnia, że nie planuje zamykać sektora budowlanego (wtedy liczba nowych bezrobotnych wzrosłaby o ok. 100 tys., a już urosła o ćwierć miliona), ale teoretycznie jest to możliwe.
Dziś Las Vegas ma problemy przede wszystkim z ochroną bezdomnych i seniorów w domach opieki, ale gdyby skala zakażeń urosła do rozmiarów z Nowego Jorku, sytuacja mogłaby wymagać wstrzymania kolejnych sektorów lokalnej gospodarki. To dziś scenariusz mało prawdopodobny, ale trudny do wykluczenia.
Reklama