Nie tylko stadion, ale kompleks rozrywkowy – czym wabią operatorzy?
źródło: Stadiony.net; autor: michał
Nie wystarczy 20 meczów w sezonie, a czasami nawet i 200 wydarzeń biznesowych. Coraz częściej stadiony stają się sercem całych dzielnic rozrywkowych. Oto najciekawsze przykłady z Polski i zagranicy.
Reklama
Już latem tego roku otwarty zostanie najdroższy stadion w historii. Inwestycja miliardera Stanleya Kroenke w Los Angeles imponuje rozmachem. Sama arena piłkarsko-koncertowa będzie kosztowała ok. 3,4 mld $ (wzrost z pierwotnie planowanych 2,6 mld $), natomiast stadion nie powstaje w odosobnieniu – cały kompleks ma pochłonąć nawet 5 miliardów. Przy takich sumach wiadomo, że będzie „na bogato”! Dlatego poza stadionem mówimy o dużym hotelu, prawie 100 tys. m2 powierzchni komercyjnych oraz tysiącach mieszkań.
O ile mieszkania zwykle pomagają co najwyżej spłacić część kosztów budowy, o tyle zintegrowanie stadionu z hotelem staje się powoli normą wśród wielkich graczy pokroju drużyn NFL czy Premier League. W przypadku Los Angeles dochodzi jednak coś jeszcze – do stadionu dobudowano halę widowiskową, która ma obsługiwać mniejsze imprezy, zwłaszcza koncerty za małe do zapełnienia 70-tysięcznika obok. Jakie jeszcze pomysły mają inwestorzy?
Co jeszcze wymyślili Amerykanie?
Warto zatrzymać się jeszcze na chwilę w USA, ponieważ właśnie tu powstają regularnie tzw. „stadium districts”, czyli wydzielone administracyjnie dzielnice z osobnymi stawkami podatkowymi – zwykle bardzo preferencyjnymi dla inwestorów. Ma to pomóc w skupieniu wielu elementów rynku rozrywkowego wokół głównych stadionów.
Dla przykładu, w Filadelfii obok Lincoln Financial Field budowany jest właśnie wielki hotel z kasynem. Dzięki temu wyjazd na mecz to już nie tylko dwie godziny na trybunach, ale też obstawienie meczu u bukmachera stacjonarnego czy gra bingo po meczu. Zresztą, trudno wskazać atrakcję, której tam nie będzie – ponad 2 tysiące slotów i innych maszyn elektronicznych, a do tego 150 stołów dla graczy. Elegancka restauracja dla gości hotelowych też się znajdzie, rzecz jasna, na prawie 140 tysiącach metrów kwadratowych.
Z kolei w Arena District w Columbus funkcjonuje kilka osobnych obiektów koncertowych i dwie drużyny sportowe. Trzecia, czyli piłkarska Columbus Crew, zbuduje tam stadion wkrótce. Dzięki takiemu zagęszczeniu miejsce stało się wielką imprezownią z pubami mogącymi utrzymać się bez problemu.
W Europie też nie ma się czego wstydzić
Choć drużyna ostatnio nie zachwyca, to nowy stadion Tottenhamu stał się maszynką do zarabiania pieniędzy nie tylko przy okazji meczów „Kogutów”. Jest przecież kontrakt na pojedynki futbolu amerykańskiego, jest chowane boisko dla potrzeb koncertów.
Ale jest i coś jeszcze: Tottenham Experience. Czyli zwiedzanie stadionu (za prawie meczową cenę 30 funtów, au!), możliwość wejścia na dach stadionu, a także nowoczesne muzeum znajdujące się obok areny. Wkrótce ma się pojawić również hotel – przecież wielu kibiców z zagranicy przyjedzie do Londynu tylko na mecz. W hotele inwestują też mniejsze marki, jak Borussia Moenchengladbach czy Celtic FC – to niemal norma w czołówce zachodniej Europy, gdy tylko planuje się rozbudowę czy nowy stadion.
Polskie kluby w Europie w zasadzie przestały istnieć, ale polskie stadiony – przeciwnie. Przecież wkrótce w Gdańsku odbędzie się (miejmy nadzieję) finał Ligi Europy. I w tym samym Gdańsku – podobnie zresztą, jak we Wrocławiu – przy Stadionie Energa już działa centrum rozrywki. Gokarty, escape roomy, kolejka tyrolska, laser tag i inne atrakcje czekają na odwiedzających, a wkrótce ma do nich dołączyć zaplanowane przy stadionie największe oceanarium w Polsce, połączone z aquaparkiem!
Reklama