Londyn: Piękny pokaz siły Wimbledonu
źródło: własne [MK]; autor: michał
Jeszcze 10 tygodni temu wydawało się, że stoją w obliczu potencjalnej katastrofy: do ukończenia stadionu brakowało fortuny. Mogli zaprzedać swoje idee i oddać klub inwestorom z zewnątrz, a oni zebrali te miliony w parę tygodni.
Reklama
Na początku grudnia wyszło na jaw, że do ukończenia podstawowej wersji Plough Lane AFC Wimbledon potrzebują aż o 11 mln funtów więcej niż wydawało się pierwotnie. Klub stanął w obliczu ryzyka porzucenia budowy, ponieważ głównej umowy z wykonawcą jeszcze nie podpisano.
Zarządzany przez swoich kibiców klub stanął przed egzystencjalnym problemem, ponieważ porzucenie inwestycji w trakcie realizacji mogło oznaczać upadek. A przecież nie po to odradzali się przez wiele lat. Pojawiła się możliwość odsprzedania jednej trzeciej udziałów inwestorom z zewnątrz w zamian za 7,5 mln funtów, ale to byłoby zaprzeczeniem idei klubu. Z kolei kredyt na całą sumę byłby zbyt drogi w regularnej spłacie, by nie ograniczyć poważnie budżetu na zawodników.
I wtedy wpadli na plan: obligacje, których długość i oprocentowanie wybierają kupujący. Najkrócej na 5 lat, najdłużej na lat 20. Najniższe możliwe oprocentowanie to 0%, najwyższe – 4%. I znów kibice nie zawiedli, choć minimalna inwestycja rzędu tysiąca funtów wcale nie jest niska. W ciągu ponad 2 tygodni udało się zabrać oczekiwane 5 mln funtów, a przeciętne oprocentowanie wybierane przez kupujących jest w okolicach 2%, czyli klienci nie nastawiają się na zysk, lecz na wsparcie klubu.
W akcję zaangażowały się byłe i obecne gwiazdy klubu, fani innych zespołów i osoby publiczne. Wspólny wysiłek dał efekt, a po osiągnięciu całej kwoty akcję obligacyjną utrzymano w mocy, ponieważ im więcej uda się zebrać, tym mniejszy będzie kredyt do zaciągnięcia na pozostałą kwotę. A od początku szacunki klubu wskazywały, że spłacenie sumy rzędu 7 – 7,5 mln funtów pozwoli bezpiecznie funkcjonować na bieżąco.
Reklama