Gdy wydawało się, że tym razem nic nie powstrzyma budowy stadionu w Zurychu, na horyzoncie pojawia się kolejne referendum. Dlatego już powstaje „plan b” dla wyczekiwanej od lat piłkarskiej inwestycji.

Pod koniec listopada zeszłego roku w Zurychu było co świętować. Większość mieszkańców w referendum poparła plan budowy nowego stadionu piłkarskiego, połączonego z kompleksem mieszkaniowym. Budowa 18-tysięcznika wyczekiwanego od 2007 roku miała zacząć się w tym roku, a jednak nie ruszyła.

Co gorsza, inwestycję może czekać bolesne wykolejenie, ponieważ grupa przeciwników złożyła wniosek o kolejne referendum. Tym razem mieszkańcy mieliby wybrać, czy chcą w miejscu dawnego Hardturm, czy też kompleksu rekreacyjnego bez miejsca dla piłkarzy.

Wniosek ma być wysłuchany 23 października i jeśli zostanie przyjęty, to inicjatorzy będą potrzebowali tylko 2 tys. podpisów, by zorganizować referendum. Nawet jeśli w referendum ponownie wygra stadion, to inwestycja już poważnie ucierpi. Referendum ma się bowiem odbyć dopiero pod koniec 2020 roku i do tego czasu roboty ruszyć nie mogą.

Najkorzystniejszym wynikiem dla inwestorów stadionu wydaje się odmowa rozpisania referendum jeszcze w tym miesiącu, ale do tego może nie dojść. Dlatego trwa już poszukiwanie alternatywnych lokalizacji – w tym poza granicami miasta – by przygotować się na ewentualne uniemożliwienie inwestycji w obecnym miejscu.

Przypomnijmy, że obecny projekt dla Hardturm – nowego domu Grasshopper Club i FC Zurich – to już trzeci od 2005. Poprzednie dwa upadły, trzeci wygrał swoje referendum, ale okazuje się, że kolejne pogrzebie cały plan.