Bilety na mecz otwarcia rozeszły się w ciągu kilku dni, a zapotrzebowanie znacznie przekracza podaż. W połowie listopada odbędzie się pierwszy od lat na Węgrzech mecz, który obejrzy ponad 60 tys. widzów.

Odkąd zburzono stary Stadion im. Ferenca Puskasa w 2016 roku, Węgry nie miały stadionu narodowego. Jednak budowa następcy przebiega bez opóźnień i nie ma żadnego ryzyka dla meczu otwarcia, który wyznaczono na 2 tygodnie po oddaniu obiektu do użytku.

A że koniec budowy zaplanowano na jutro, 15 listopada Węgry zagrają pierwszy pojedynek na nowym obiekcie, nazywanym Puskás Aréną. Rywal jest niczego sobie, na Węgry przyjeżdża reprezentacja Urugwaju. Okrzyk „hajrá” rozlegnie się najpewniej z ok. 68 tysięcy gardeł, bowiem wszystkie bilety wyprzedały się od piątku do poniedziałku, 28 października.

© Puskás Aréna

Entuzjazm związany z inauguracją największego stadionu w naszym regionie Europy jest naprawdę imponujący. Ponieważ w pierwszej kolejności bilety na mecz otwarcia mogli kupować członkowie oficjalnego klubu kibica reprezentacji, nastąpił szturm na członkostwo w samym klubie, w parę dni zapisało się do niego prawie 20 tys. osób.

W ciągu pierwszego dnia dystrybucji klub kibica kupił 25 tys. biletów na mecz. Reszta biletów trafiła do dystrybucji w poniedziałek i wtedy zeszły dosłownie wszystkie. Tu trzeba jednak dodać, że „reszta” nie oznacza wszystkich pozostałych miejsc. Aż 28 tys. fotelików (!) związek piłkarski zarezerwował dla działaczy, sponsorów, ale i podmiotów związanych z prowadzeniem inwestycji.

Niemniej, zapotrzebowanie było tak duże, że do dystrybucji trafiły również wejściówki z ograniczoną widocznością, tj. z fragmentami boiska zasłoniętymi przez barierki lub platformy dla kamer.

Pozostaje życzyć Węgrom, by zainteresowanie meczami reprezentacji zawsze było tak wysokie. W dłuższej perspektywie zapełnienie prawie 70 tys. miejsc może jednak okazać się wyzwaniem.

© Nemzeti Sportközpontok