Stuttgart: Duże wydatki przed Euro 2024
źródło: Stuttgarter-Zeitung.de; autor: michał
Choć prace są zapowiadane jako dostosowanie do wymogów Euro 2024, to mają pochłonąć więcej niż cała przebudowa z lat 2009-2011. Od 2022 w Mercedes-Benz Arenę wpompowanych ma być nawet 65 mln €.
Reklama
Władze Stuttgartu powoli przygotowują się do roli miasta-gospodarza Euro 2024. Choć UEFA postawiła na Niemcy właśnie dlatego, że nie trzeba tu budować nowych stadionów, to wydatki w rodzinnym mieście Mercedesa będą naprawdę spore.
Dziś mówi się o 65 mln € (ok. 285 mln zł), a jesteśmy przecież dopiero dwa lata po kompletnej wymianie membrany dachowej, co kosztowało prawie 10 mln €. Co więcej, zaledwie 8 lat temu zakończyła się budowa od zera trzech z czterech trybun na stadionie, która pochłonęła 63,5 mln €. Tym samym nowe inwestycje przekroczą kwotę, jaką wydano na kluczową przebudowę z przełomu dekady.
Co jest planowane?
Podstawowe zadanie to całkowita przebudowa dolnego poziomu głównej trybuny, którego najstarsze elementy pamiętają 1974 rok. Te prace miałyby kosztować 20 mln € i odbyć się w sezonie 2022/23, powodując obniżenie pojemności w tym okresie o ok. 8 tys. miejsc.
Wraz ze zmianą tej części widowni pojawiłyby się zupełnie nowe szatnie i reszta zaplecza sportowego, wliczając nawet parking dla autobusów obu drużyn. Aktualizowana ma być strefa pracy mediów, a system oświetlenia wymieniony na LED. Na deser przyjdzie rozbudowa strefy hospitality – to odpowiedź na apele VfB Stuttgart.
Wszystko w nogach piłkarzy?
Finansowanie prac ma być mieszane, ale w znacznej części publiczne. VfB ma wnieść do kapitału spółki zarządzającej obiektem ok. 22,5 mln €, z kolei spółka zaciągnie kredyt na drugie tyle. Resztę, czyli 20 mln €, dołoży miasto.
Z uwagi na duży wkład publiczny ważne jest, jak koszty miałyby zostać zbilansowane. Samorząd chciałby, aby VfB Stuttgart płaciło z tytułu dzierżawy więcej niż obecnie, tj. 6,3 mln € zamiast 5,3 mln €.
By tak się jednak stało, klub musi wrócić do Bundesligi, z której właśnie spadł. W niższej lidze bowiem płaci o połowę mniej i podwyżka ceny nie zwróciłaby wkładu miasta. Dlatego na razie miasto wstrzymuje się z decyzją o przeznaczeniu środków i poczeka do przyszłego lata. Na razie VfB jest na pozycji lidera.
Reklama