Jeszcze w tym roku może zacząć się budowa nowego stadionu narodowego w Mińsku. Po lekkoatletycznym przyjdzie czas na obiekt wyłącznie dla potrzeb piłki. Projekt, finansowanie i wykonanie są w całości po stronie Chin.

Białorusini w niecodzienny sposób dowiedzieli się, jak ma wyglądać ich nowy piłkarski stadion narodowy. Co ciekawe, nawet prezydent Łukaszenka nie wiedział, co zostanie mu pokazane. Prezentacja nastąpiła w Chinach, gdzie udał się z wizytą pod koniec kwietnia, a dokonał jej nie byle kto, bo sam przywódca, Xi Jinping.

Projekt jest bowiem w całości przygotowywany przez partnerów z Chin, a Białoruś stadion ma otrzymać w „prezencie”. Oczywiście nie ma mowy o darmowym wsparciu, nawet jeśli za samą budowę podatnicy nie zapłacą ani rubla. To element tzw. dyplomacji stadionowej, w ramach której Chiny finansują budowę obiektów sportowych na całym świecie, oczekując w zamian współpracy handlowej.

Ponieważ sam Łukaszenka niewiele o stadionie wie, możemy bazować jedynie na makiecie w skali 1:400, którą zobaczył. Przedstawia prosty, zwarty obiekt z dwupoziomowymi trybunami, który wg dotychczasowych zapowiedzi ma pomieścić ok. 30 tys. osób netto (ok. 33 tys. miejsc brutto). Nie będzie zwartej elewacji, na fasadzie znajdą się pionowe żaluzje.

Parlament ratyfikował już umowę w sprawie budowy stadionu i hali. Budowa być może ruszy jeszcze w tym roku, choć podobne zapowiedzi padały też w minionych latach.

Inaczej przedstawia się wizja pływalni o międzynarodowym standardzie, która ma powstać obok. Wizualnie zupełnie odbiega od stadionu. Oba obiekty staną na południowym wschodzie stolicy, w miejscu terenów rekreacyjnych przy dzisiejszym Stadionie Traktor.