Wrocław: Siedem lat na minusie
źródło: GazetaWroclawska.pl / RadioWrocław.pl; autor: michał
Miał się bilansować w 2016, potem w 2017. Jest 2019 i strata za ubiegły rok w wysokości 9 milionów złotych. Stadion Wrocław traci na słabym Śląsku, ale też na konsekwencjach decyzji leżących u jego początku.
Reklama
Stadion Wrocław nie może narzekać na nadmiar dobrej prasy. Nie dalej jak miesiąc temu w bolesnych okolicznościach przyszło pożegnać się z operatorem wielkiego, ale niedoszłego przedszkola, które mogło ocieplić wizerunek areny Euro 2012. Miało tu uczęszczać codziennie aż 400 dzieci, ale ani we wrześniu, ani w listopadzie, ani do dziś przedszkole na dobre nie ruszyło. Efekt to wypowiedzenie umowy inwestorowi i znów zła prasa, choć nie z winy stadionu.
Nie pomaga też Śląsk Wrocław, bo on sam potrzebuje pomocy. Stadion Wrocław w obecnym formacie jest dla ekstraklasowej drużyny za duży, a puste trybuny bardziej odstraszają przed przyjściem niż zachęcają do zapełnienia widowni.
© Maciej Lulko Fotografia Architektury
Aktualna średnia widownia to niespełna 9700 osób, w zeszłym sezonie udało się dociągnąć do 10,7 tys. na mecz. To mniej niż ćwiartka stadionu, a operator obiektu otrzymuje udział w zyskach z biletów dopiero powyżej pułapu 20 tys. sprzedanych wejściówek. Nawet niedawne derby przeciwko Zagłębiu Lubin oglądało niecałe 8,5 tys. widziów.
Nie ma więc mowy o zarabianiu na meczach, a te zajmują lwią część kalendarza i z uwagi na nie trudno mówić o organizacji więcej niż dwóch wielkich imprez uwzględniających boisko. W zeszłym roku jednak na Stadionie Wrocław nie było dosłownie żadnego dużego widowiska poza meczami. W tym roku może będzie, ale rozmowy dopiero trwają. Jest marzec, większość letnich imprez już jest zakontraktowana.
Tymczasem w budżecie stadionu wciąż wielka dziura. Przychody co prawda rosną, a procent wynajętej powierzchni komercyjnej jest wysoki, jednak bieżące koszty również są coraz wyższe. Stadion się starzeje i z każdym rokiem będzie wymagał nakładów, nie wspominając o spłacie kredytu na jego budowę. Za 2018 rok liczby wyglądają następująco: 12 mln zł przychodów, 21 mln zł kosztów.
Jest źle, choć trudno mówić o winie obecnego zarządu obiektu. Prezes Marcin Przychodny piastuje stanowisko dopiero od trzech miesięcy, a największym problemem w utrzymaniu obiektu są konsekwencje błędnych decyzji leżących u podstaw inwestycji.
Nigdy nie powstała galeria handlowa, która miała być wehikułem finansowym dla klubu i areny, a Stadion Wrocław wciąż jest związany umową konsultacyjną z firmą SMG, z której to umowy niewiele – poza kosztami wynika. Do tego konflikt sądowy z byłym wykonawcą areny – to wcale nierzadki obrazek w miastach przygotowujących się do wielkich imprez. W RPA również do dziś nie udało się uspokoić czkawki, jaką odbija się Mundial 2010.
Najbliższe miesiące powinny być dla Stadionu Wrocław stosunkowo dobre. Przy okazji remontu Hali Stulecia (do sierpnia włącznie) obiekt przejął część imprez, a prezes Przychodny liczy, że uda się przyciągnąć mieszkańców na co dzień.
Wkrótce mają zostać wytyczone boiska, ścieżki biegowe, rowerowe, boisko do siatkówki plażowej, do hokeja na rolkach, ścianka wspinaczkowa – przestrzenie dostępne dla każdego. Pod koniec marca ma też być czyszczona membrana, dzięki czemu obiekt odzyska nieco blasku. Gdy uda się poprawić klimat wokół Stadionu Wrocław (podobnie było w przypadku PGE Narodowego), znacznie łatwiej będzie znaleźć mu sponsora. Kolejna runda poszukiwań również zaplanowana jest na najbliższe miesiące.
Reklama