Niemcy: Czas gasić światło w Kaiserslautern?
źródło: Deutschlandfunk.de / SWR.de / własne | MK; autor: michał
Jeśli nie spadną do czwartej ligi sami, to mogą stracić licencję przez brak pieniędzy. Miasto liczy, że uda się odsprzedać stadion prywatnemu inwestorowi, ale czy upadek 1. FC Kaiserslautern nie zniweczy transakcji?
Reklama
Już drugi raz w ciągu dwóch dekad 1. FC Kaiserslautern stoi przed widmem likwidacji. Za każdym razem ważnym czynnikiem jest Fritz-Walter-Stadion, który klub wzniósł przed Mistrzostwami Świata 2006. Gdy go budowano, wykonawca zbankrutował, a klub popadł w tarapaty i musiał odsprzedać go miastu, co uratowało cały projekt przed porzuceniem.
Samorząd stworzył wtedy spółkę do zarządzania stadionem, w którą wpompował 65 mln € w formie kredytu ze jednorazową spłatą. Dotąd spółka spłacała tylko odsetki, a w dobrych latach gromadziła rezerwy na końcową spłatę. Tyle że dobrych lat nie było wiele, ponieważ 1. FC Kaiserslautern nie zdołało na stałe wpisać się w Bundesligę w XXI wieku.
Ba, rok temu klub zanotował spadek z drugiej do trzeciej ligi, a w tym roku przez jakiś czas lewitował tuż nad strefą spadkową do regionalnej. Teraz utrzymanie jest już bezpieczne, ale tylko na boisku. By otrzymać licencję na kolejny sezon, brakuje aż 12 mln €. Co dla klubu na tym poziomie jest kolosalną sumą, nawet gdyby jakimś cudem udało się wskoczyć z powrotem do 2. Bundesligi.
Nie tak miało być
Dla miasta stadion stał się z kolei potężnym ciężarem, którego samorząd w ogóle nie chciał. Idealny scenariusz miał wyglądać tak: 1. FCK wychodzi na prostą, odkupuje obiekt od miasta i podatnicy przestają na niego łożyć. Realnie wyszło zupełnie inaczej – pierwszy spadek z Bundesligi w 2006, powrót w 2010 i kolejny spadek w 2012. Co gorsza, po sześciu sezonach na zapleczu niemieckiej ekstraklasy przyszedł spadek do 3. Ligi.
I marnym pocieszeniem jest w tej sytuacji, że klub dominuje w całej lidze pod kątem widowni. Po 14 meczach u siebie jako jedyny sprzedał ponad 300 tys. biletów, co daje średnią 21,5 tys. osób na mecz. Świetny wynik w skali trzeciej ligi, ale prawie 60% krzesełek jest pustych.
Dla miasta przelicznik jest jeszcze mniej korzystny. W Bundeslidze klub płacił czynsz w wysokości 3,6 mln €, co pozwalało odkładać środki na spłatę kredytu. W 2. Bundeslidze czynsz spadł do 2,4 mln €, ale wciąż dawał utrzymanie stadionu. W 3. Lidze to już tylko 425 tys. €, co ledwie pozwala spłacać odsetki od kredytu, a 1. FCK prosi o obniżenie opłat po raz kolejny.
Rozwiązaniem sprzedaż stadionu?
W obliczu bardzo trudnej sytuacji miasto od dawna rozważa sprzedaż obiektu prywatnemu właścicielowi. Oczywiście nie będzie to tonący w kłopotach klub piłkarski, ale kandydat jest. Co więcej, rozmowy z nim trwają już od półtora roku, co potwierdził dla SWR Sport burmistrz Klaus Weichel. Ponieważ posiadanie 1. FCK jako użytkownika nie zapewni dochodów, w pakiecie mają być sprzedane również tereny obok stadionu – pod działalność komercyjną. Do tego organizacja konferencji i koncertów, co ma wzmocnić kalendarz stadionu.
Jeśli stadionu sprzedać się nie uda, to będzie oznaczało niemałe problemy. Za kilka lat kończy się jego pierwotna żywotność, a to będzie oznaczało spore wydatki na remonty. Spółka zarządzająca ma co prawda rezerwę 18 mln €, ale te pieniądze miały iść na spłatę wkładu miasta. Tymczasem może się okazać konieczne spłacanie bieżących opłat za media z tej puli, zależnie od dalszych losów klubu piłkarskiego.
Pomocą mógłby się okazać podział kompetencji i własności między miasto i land, co w przypadku niektórych niemieckich stadionów było praktykowane. Wciąż jednak byłoby to rozwiązanie doraźne, a bez odbudowy wielkiej piłki w Kaiserslautern problemy będą się wciąż odzywać.
Reklama