Kolonia: 1. FC Köln wciąż naciska na rozbudowę
źródło: KSTA.de; autor: michał
Choć spadli z Bundesligi, nie zamierzają czekać na powrót i dalej próbują rozbudować swój stadion. „Koziołki” z Kolonii zamówiły studium wykonalności dla rozbudowy. Miasto kręci nosem.
Reklama
RheinEnergieStadion w Kolonii nie przynosi miastu zysków, ale w nadchodzącym sezonie będzie wyjątkowo źle. Spadek 1. FC Köln z Bundesligi oznacza, że klub będzie płacić znacznie niższy czynsz, a już przy tym wyższym miejski operator stadionu nie był w stanie wyjść na zero.
– Spadku nie da się zrekompensować. Kölner Sportstätten jest na minusie nawet przy grze w Bundeslidze. W tym sensie zawsze jesteśmy zobowiązani, by szukać dodatkowych źródeł przychodów i wkładamy w to wiele energii. Podnieśliśmy liczbę eventów biznesowych, wprowadziliśmy kolejne duże wydarzenia, jak śniadanie na murawie czy świąteczne kolędowanie. W czerwcu pobiliśmy rekord 200 wycieczek po stadionie
– wylicza Lutz Wingerath, szef Kölner Sportstätten.
W jego wywiadzie z „Kölner Stadt-Anzeiger” pojawia się też polski akcent, choć jest to chyba najgorsza z możliwych wzmianek. Okazuje się, że jedyny organizator imprezy, któremu nie pozwolono na drugą edycję, pochodzi właśnie z Polski. – Lata temu wydarzenie organizował tu polski browar. Odmówiliśmy powtórki
– stwierdza Wingerath.
Fot: dronepicr (cc: by)
Operator dziś mierzy się jednak ze znacznie trudniejszymi sprawami niż pijani i głośni Polacy. 1. FC Köln ma umowę dzierżawy tylko do 2024 roku i klub już groził, że szuka terenu pod budowę własnego, większego obiektu.
Przypomnijmy, że cel klubu piłkarskiego to pojemność aż 75 tysięcy miejsc, ale pierwsze studium wykonalności dało negatywny wynik: nie da się rozbudować stadionu do takich rozmiarów bez naruszania warunków zabudowy i narażania się na protesty mieszkańców, a przy tym za dobre pieniądze. Jednocześnie mniejsze, cząstkowe rozbudowy, byłyby niekorzystne finansowo i nie dałyby zadowalającego efektu.
Fot: CEphoto, Uwe Aranas (cc: by-sa)
Tako wynik nie zadowala jednak zarządu klubu. W rozmowie z „Kölner Stadt-Anzeiger” prezes i wiceprezes poinformowali, że zlecili już kolejne studium wykonalności. – Obecny stan nie jest zadowalający dla nas, ale przede wszystkim dla kibiców. Musimy rozwiązać problem sytuacji, w której więcej ludzi chce chodzić na mecze niż możemy wpuścić. Są tylko dwie opcje: rozbudowa albo wyprowadzka
– mówi wiceprezes Markus Ritterbach.
Tak wiceprezes, jak i prezes Werner Spinner zapewniają, że priorytetem jest pozostanie na obecnym stadionie. Podobnie jak priorytetem dla publicznego operatora jest zatrzymanie klubu u siebie. Aktualnie więc wszyscy czekają na wyniki drugiego studium wykonalności, ponieważ miasto nie zostało o nim poinformowane i nie wiadomo, jakie cele i założenia klub wyznaczył autorom ekspertyzy.
Pewne jest jednak, że trudno będzie przekonać miasto do zmiany stanowiska. – Mamy optymalny rozmiar dla podtrzymania wysokiej atrakcyjności tego miejsca. Mamy świetny stadion, który zawsze jest wyprzedany. Kibice go kochają, nawet w drugiej lidze
– wylicza prezes miejskiej spółki, który najchętniej uniknąłby ingerencji w konstrukcję obiektu.
Reklama