Kraków: Wisła i Garbarnia na wspólnym stadionie
źródło: własne | MK; autor: michał
Mieli grać w Niepołomicach, ale Wisła Kraków pomogła. W środę wieczorem Garbarnia potwierdziła, że w nowym sezonie będzie grać w Krakowie, właśnie na stadionie przy Reymonta.
Reklama
Garbarnia niedawno świętowała awans do I Ligi, teraz może też świętować fakt pozostania w Krakowie na kolejny sezon. Nad klubem wisiało bowiem widmo wyprowadzki do Niepołomic, gdzie i miasto, i Puszcza wyciągnęli pomocną dłoń. A że tamtejszy stadion ma od niedawna sztuczne oświetlenie, to i ze spełnieniem wymogów I Ligi problemów już nie ma.
Na szczęście wyjazdów do Niepołomic nie będzie, ponieważ sukcesem zakończyły się rozmowy z Wisłą Kraków, która zgodziła się dzielić z „Garbulkami” swój dom w sezonie 2018/19. Zielone światło od Wisły pomogło w rozmowach z Zarządem Infrastruktury Sportowej, który zarządza obiektem przy Reymonta.
3 tysiące, nie 33 tysiące
Ponieważ potrzeby Wisły i Garbarni są diametralnie różne, „Lwy z Ludwinowa” będą korzystać tylko z wycinka trybun Stadionu Henryka Reymana. Do dyspozycji kibiców zostanie oddany dolny poziom trybuny wschodniej (Sektor E), który ma całkowitą pojemność 3697 miejsc. To ok. 11% całego obiektu, zajmujące widoczne poniżej sektory z napisem "1906".
Zła wiadomość dla kibiców Garbarni to fakt, że mówimy o trybunie z najgorszą widocznością na stadionie. Dolna część sektora E jest oddalona o ponad 17 metrów od linii boiska, ale to naprawdę niewielka cena do zapłaty za możliwość dalszej gry we własnym mieście, w dobrych warunkach. Trybuna wschodnia oferuje również 50 miejsc dla niepełnosprawnych.
Dlaczego nie mogą grać u siebie?
Garbarnia to jeden z chwalebnych wyjątków na piłkarskiej mapie Polski. Krakowski klub sam finansuje przebudowę swojego stadionu, na który (wraz z boiskami bocznymi) wydał już ok. 10 mln zł. Prowadzony etapami proces jest jednak na wczesnym etapie i stadion nad Wilgą wciąż jest daleki od swojej docelowej formy.
W tej chwili dysponuje jedną trybuną, która nie ma nawet zadaszenia. Garbarnia zleciła jego wykonanie (najpierw na 250 osób, zgodnie z wymogiem dla II Ligi), ale na drodze stanęły problemy natury proceduralnej.
Najpierw wydział architektury nie dał zgody na budowę dachu, a później okazało się, że nowe prawo wodne unieważniło wydane dla stadionu warunki zabudowy. W tej chwili dawny mistrz Polski czeka na wydanie nowych warunków, by ruszyć z dalszymi pracami.
Reklama