Kraków: Cracovia tnie stadion, ale nie uderzy w chuliganów
źródło: własne | MK; autor: michał
W rundzie wiosennej nowe reguły zapanują na stadionie przy Kałuży w Krakowie. Pojemność spadnie do ok. 11 tysięcy miejsc, a wstęp otrzymają tylko posiadacze karnetów. To rozwiąże problemy? Nie.
Reklama
W zeszłym tygodniu w Krakowie doszło do spotkania wojewódzkiego zespołu interdyscyplinarnego do spraw bezpieczeństwa imprez masowych. W jego skład wchodzą wojewoda, przedstawiciele służb, Cracovii i Ekstraklasy. Jednym z tematów były wydarzenia na nieszczęsnych zeszłorocznych derbach Krakowa.
Cracovia jest na cenzurowanym bardziej niż którykolwiek z klubów po zadymie, ponieważ zachowanie chuliganów przy Kałuży mogło doprowadzić do tragedii. Prokuratura zwróciła się do wojewody, by ten ocenił poziom bezpieczeństwa na stadionie „Pasów” i podjął adekwatne kroki, w tym częściowe lub całkowite jego wyłączenie z użytku.
Nic więc dziwnego, że ten tydzień zaczął się od bardzo ostrego kroku ze strony Cracovii, która „musi pokazać, że coś robi”. A co robi? Bardzo dużo, choć niekoniecznie przeciwko chuliganom. Po pierwsze, w rundzie wiosennej pojemność Stadionu Piłsudskiego spadnie o ok. 3,5 tys. miejsc, do ok. 11 tysięcy.
Wyłączone z użytku zostaną bowiem sektory A i D, co oznacza, że pomiędzy kibicami przyjezdnych a miejscowymi powstanie długi na aż 1600 krzesełek bufor. Podobny znajdzie się tam, gdzie bije serce dopingu Cracovii – na trybunie północnej. Jej bywalcy będą musieli przenieść się na sektor B.
Wstęp na mecze nie będzie już możliwy za okazaniem dowodu osobistego. Każdy kibic będzie musiał posiadać nie tylko kartę kibica, ale też karnet na całą rundę. Tak, znikają bilety na jedno spotkanie. Cracovia zapowiada też, że szczególnie monitorowane będą próby zmiany miejsc lub zajmowania miejsc innych niż wskazane na bilecie.
Komentarz Stadiony.net: Jak ukarać wszystkich zamiast sprawców
Pamiętacie, że stadion Cracovii to pierwszy w Polsce z systemem biometrycznym odpowiedzialnym za rozpoznawanie twarzy widzów? A jednak Cracovia nie postanowiła wyłapać chuliganów, lecz uderzyć we wszystkich swoich kibiców. I to, paradoksalnie, najbardziej w tych najmniej problematycznych.
Podobnie jak ustawy wprowadzane za poprzedniej kadencji przez PO, zmiany na stadionie „Pasów” nie ukarzą wcale chuliganów odpowiedzialnych za próbę spowodowania kalectwa lub zabójstwa osób z sektora gości, lecz osoby chodzące na Cracovię mniej regularnie. Dostanie się studentom, emerytom i innym grupom, w których o 100% obecności lub wyłożenie 150-200 zł trudno.
Kroki podjęte przez Cracovię mają pokazać władzom, że klub coś robi. A jednocześnie robi tak, że będzie po staremu, przynajmniej dla tych od lat odpowiedzialnych za problemy na stadionie. „Craxa” odpracuje swoje, wrzawa opadnie, specjalne środki znikną, a oni wciąż pozostaną bezkarni.
Michał Karaś
Reklama