Koszalin: Gwardia wraca po doraźnym remoncie stadionu
źródło: GK24.pl / Gwardia-Koszalin.pl / Koszalin.pl; autor: michał
Miasto wydało 2,5 mln zł, by klub mógł wreszcie zagrać II-ligowy mecz na swoim obiekcie. Nie ma jednak porozumienia, co zrobić z przestarzałym obiektem w dłuższej perspektywie.
Reklama
Po 14 kolejkach II Ligi Gwardia Koszalin ma dosłownie zero meczów rozegranych w rodzinnym mieście. Formalnie gospodarzem była trzykrotnie, ale dwa razy w Poznaniu, a raz w Radomiu. Powód to stadion przy ul. Fałata niespełniający norm licencyjnych.
Dlatego urząd miasta zlecił doraźne prace, by umożliwić klubowi powrót do rodzinnego miasta. Pierwszy mecz na starym „Figasie” odbędzie się jutro o 15:00, a przeciwnikiem będą Błękitni Stargard. Wreszcie, bo na wyjazdach Gwardia gra fatalnie i z dwoma zwycięstwami zajmuje ostatnie miejsce.
Widzowie zasiądą na zupełnie nowych trybunach, nawet jeśli tylko tymczasowych. W miejscu bieżni lekkoatletycznej ustawiono cztery takie konstrukcje: dwie po zachodniej stronie (w tym jedna zadaszona), jedną po wschodniej i jedną – dla kibiców przyjezdnych – na południu.
Prace miały kosztować 1,6 mln zł, ale ostatecznie trzeba było wydać 2,5 miliona. Efekt nie jest szczególnie dobry, powinien jednak wystarczyć na spełnienie oczekiwań PZPN. Na razie nie spełnił, dlatego jutrzejszy mecz odbędzie się warunkowo (brakło choćby wygrodzenia dróg dojścia do nowych trybun). W przyszłym tygodniu ma się odbyć ponowna wizytacja, po której powino się pojawić zielone światło na resztę sezonu.
Nie ma jednak złudzeń, że stadion w obecnym kształcie to rozwiązanie doraźne, nie docelowe. Prezydent Koszalina Piotr Jedliński zdaje sobie z tego sprawę, dlatego zapowiedział konsultacje w sprawie budowy zupełnie nowego obiektu. Na razie jednak się nie rozpoczęły.
Radni PiS poszli jeszcze dalej. Najpierw pod koniec września z ich strony nieoczekiwanie padła propozycja rezerwacji w budżecie miasta 2 mln zł na dokumentację projektową (po milionie w 2018 i 2019), a w tym tygodniu zwołali konferencję krytycznie odnoszącą się do odpowiedzi, jakiej udzielił im prezydent.
Jedliński uważa, podobnie jak szacował urząd miasta kilka miesięcy temu, że nowy stadion to koszt ok. 50-60 mln złotych. Według radnych PiS to zdecydowanie zbyt wysoka kwota, oni uważają, że można inwestycję zrealizować za połowę tej kwoty. I choć Artur Wiśniewski z PiS podważa szacunki magistratu, to sam nie zdradził, skąd wzięły się wyliczenia jego partii o nowym stadionie za 30 mln zł.
Według naszych informacji znacznie bardziej realne jest zbudowanie stadionu od zera w wyższym budżecie, jaki szacuje miasto. Jeśli ma to być obiekt zbliżony standardem do kołobrzeskiego lub lepszy (a takie są zapowiedzi), to trudno sobie wyobrazić utrzymanie się w 30 lub nawet 40 milionach. To jednak zła wiadomość dla Koszalina, ponieważ budżet miasta takiej inwestycji nie udźwignie, a uzyskanie zewnętrznego dofinansowania jest bardzo trudne, jeśli w ogóle możliwe.
Na razie pozostaje nam oglądać efekty doraźnej modernizacji. Możemy pokazać je Wam dzięki uprzejmości Autora, Piotra Rogowicza.
© Piotr Rogowicz
© Piotr Rogowicz
© Piotr Rogowicz
© Piotr Rogowicz
Reklama