Komentarz: Hajto, jak zawsze, w wysokiej formie
źródło: własne | MK; autor: michał
Zapomnijcie o lapsusach z meczów na żywo, Tomasz Hajto zajął się komentowaniem przebudowy Stadionu Śląskiego. Nie ma pojęcia o czym mówi, ale jest rozkoszny, jak zawsze...
Reklama
W duecie komentatorskim Borek–Hajto ten drugi stanowi coś w rodzaju „kolorytu”. Niektórzy go lubią, inni znoszą z trudnością. Teraz Tomasz Hajto postanowił skomentować przebudowę Stadionu Śląskiego, o której – w odróżnieniu od piłki nożnej – nie ma zielonego pojęcia.
Poniższy cytat z rozmowy z „Dziennikiem Zachodnim” jest tak wspaniały, że musiałem napisać ten krótki komentarz, żeby chociaż Wam go zacytować. Smacznego!
Jednak szczerze powiem: to, ile ten stadion naprawdę kosztował, pozostanie tajemnicą. Na tym stadionie to chyba wszyscy zarobili, tylko nie on sam. Ten stadion kosztował chyba więcej niż nowe Wembley. To jest niesamowite! Ten stadion to epoka zmarnotrawienia grubych milionów. Myślę, że przyjdzie jeszcze czas, żeby odpowiednich ludzi za to rozliczyć. Dla mnie to paranoja. Popatrzmy, ile lat był robiony. Nie dość, że to najdroższy stadion, to był najdłużej przebudowywany, czyli największa historia polskiej piłki jest najdłużej przebudowywana. Dla mnie to wręcz niesamowite – powstało tyle pięknych stadionów w Polsce i za granicą za jedną dziesiątą tych pieniędzy. A na Stadionie Śląskim zawsze było coś nie tak, zawsze coś trzeba było robić. To jest dla mnie niesamowite, że mówimy o legendzie, o historii, a w rzeczywistości wiemy, co tam się działo. Złe to, złe tamto. To jest wybetonowany, nienowoczesny stadion. Tam są tysiące ton betonu! Pamiętam ostatni mecz, w którym grałem na Śląskim (2003 r. ze Szwecją - red.) - szatnie były już zrobione naprawdę nowocześnie. Ale zobaczmy, ile od tego czasu minęło i teraz dopiero jest otwierany. Dla mnie to jedno wielkie nieporozumienie, że wybudowanie stadionu w dzisiejszych czasach może tyle trwać.
Teraz krótkie wyjaśnienie dla osób, które mogłyby potraktować słowa Pana Tomasza poważnie i uwierzyć. Frustrację tempem przebudowy Śląskiego można jak najbardziej zrozumieć, a narzekania na „wybetonowanie” nie zamierzam nawet tykać, bo to kwestia gustu.
Natomiast w kwestii kosztów cała wypowiedź naprawdę kole w oczy. Po pierwsze, koszt budowy Śląskiego nie jest tajemnicą, więc i nie pozostanie nią. Stadion kosztował ponad 650 mln zł i dokładny koszt wszystkich prac poznamy najpewniej pod koniec roku lub w 2018, gdy wszystko będzie względnie rozliczone. Na razie trwają ostatnie etapy, jeszcze musimy poczekać.
Po drugie, te 650, a niechby 700 milionów to nie tylko suma nieporównywalna z Wembley (wg kursu z dnia inauguracji ok. 4,5 mld zł), to też mniej niż wszystkie polskie stadiony Euro 2012 i jedna z bardziej korzystnych cen w przeliczeniu na jedno krzesełko. Za jedną dziesiątą nie da się zbudować nic porównywalnego, rzecz jasna.
Po trzecie, nazywanie Śląskiego „nienowoczesnym” jest po prostu nie fair. Jest tak samo nowoczesny, jak inne duże stadiony w Polsce. Spełnia wszystkie istotne normy i jest najlepszym polskim obiektem lekkoatletycznym. Nie jest typowo piłkarski, ale nigdy nie miał być.
Na koniec: na Śląskim można wieszać psy za wiele rzeczy. Że był budowany bez biznesplanu, że (co za tym idzie) nie ma pomysłu na jego optymalne wykorzystanie. Że kwestia odpowiedzialności za katastrofę z 2011 nie ma jasnego wyjaśnienia. Że inwestor pozwolił policji narzucić budowę więziennego płotu, że nie udało się znaleźć operatora hotelu albo że w chwili otwarcia brakuje takich „detali” jak parkingi. Ale w przypadku ceny – pudło, Panie Tomku.
Michał Karaś
Tekst wyraża subiektywną opinię autora i nie musi być zbieżny z poglądami redakcji/wydawcy. Jeśli chcesz na niego odpowiedzieć, wypowiedz się na facebooku lub prześlij odpowiedź na adres: [email protected].
Reklama