Afryka: Kolejna tragedia, tym razem w Dakarze
źródło: własne | MK; autor: michał
Ledwie minął tydzień od stratowania ludzi w Malawi, a teraz stolica Senegalu pogrążyła się w żałobie. Osiem osób zostało zmiażdżonych po wybuchu zamieszek w Dakarze.
Reklama
Sobotni finał Pucharu Ligi w Senegalu zakończył się przerwaniem meczu po pierwszej połowie dogrywki, po wszczęciu zamieszek przez kibiców przegrywającej drużyny. Wskutek wybuchłej paniki zginęło 8 osób, a ok. 60 jest rannych, w tym część ciężko. Dane na temat liczby rannych ulegają zmianie, natomiast bilans ofiar – miejmy nadzieję – nie wzrośnie.
Zajęło nam trochę czasu ustalenie, jak doszło do tragedii, ponieważ nawet największe agencje prasowe, w tym mająca reportera na miejscu AFP, podawały zupełnie rozbieżne wersje. Wbrew wielu doniesieniom możemy potwierdzić, że to nie użycie gazu przez policję (częsta przyczyna w tym rejonie świata) doprowadziło do dramatu.
Przede wszystkim, mecz nie był rozgrywany na narodowym stadionie, lecz położonym parę kilometrów na południe Stade Demba Diop, który nie jest wyposażony ani w miejsca siedzące, ani w wygrodzenia pomiędzy sektorami. Kiedy więc jest dzielony po równo między dwiema drużynami (w tym przypadku Union Sportive Ouakam oraz Stade de Mbour), każda z nich dostaje po pół trybuny wschodniej. Pomiędzy fanami obu stron na tej trybunie stoi tylko bufor złożony z policjantów i żołnierzy.
Bufor względnie sprawdzał się w sobotę, ale nerwowa końcówka meczu udowodniła, że nie zdał egzaminu. Po regulaminowym czasie gry było 1:1 i konieczna okazała się dogrywka. Tuż przed końcem pierwszej połowy Stade Mbour strzelił gola i podczas zmiany połów zaczęła się przemoc.
Rozwścieczeni kibice US Ouakam zaczęli rzucać kamieniami i innymi przedmiotami w drugą stronę wschodniej trybuny. Obecni na miejscu funkcjonariusze, zamiast interweniować, usunęli się na najwyższe i najniższe rzędy, otwierając drogę zwaśnionym grupom. Takie zachowanie już w sobotę spowodowało gorącą dyskusję w mediach na temat odpowiedzialności mundurowych.
To pozwoliło na „szturm” w wykonaniu kilkudziesięciu osób, a ten z kolei wywołał panikę wśród kibiców Stade de Mbour. Wszyscy próbowali uciec na kraniec trybuny, gdzie ścisk był tak potworny, że na długości ok. 6 metrów zawalił się żelbetowy mur oporowy. W ułamkach sekund z wysokości ok.2 metrów do betonowej fosy spadł mur i kilkaset osób napierających na niego.
Impet uderzenia i nacisk lawiny ludzi doprowadziły do śmierci ośmiu widzów – siedmiu młodych mężczyzn i jednej dziewczyny. Przerażający moment osunięcia tłumu widać na poniższym filmie. Choć nie pokazuje dramatu z bliska, nie polecamy go osobom o słabych nerwach.
Po katastrofie zawieszona została kampania wyborcza trwająca w kraju, a prezydent zapowiedział „przykładne” wyroki dla winnych. Do końca lipca w kraju wstrzymano też organizację imprez sportowych oraz rozrywkowych.
Reklama