Na razie to właśnie polski koncern naftowy jest właścicielem terenu, na którym znajduje się miejski stadion. Ma przekazać go samorządowi, a przy okazji... mógłby sypnąć kasą.

Koncepcję nowego stadionu dla Płocka znamy już od prawie 8 miesięcy. Niestety, w tym czasie niewiele się stało, by 15-tysięcznik powstał w proponowanym kształcie. Od początku 2017 jest co prawda powołany w miejsce dwóch innych spółek MOSiR (to ta spółka miałaby pilotować budowę), jest też ok. 25 mln zł na rozpoczęcie prac.

Nie ma jednak żadnej gwarancji, że miasto będzie stać na ukończenie inwestycji. Projekt szacowany dziś na ok. 100 mln zł może w rzeczywistości okazać się znacząco droższy. Zwłaszcza przy zachowaniu ciekawych, ale kosztownych rozwiązań z wyjściowej koncepcji, jak choćby pokrycie dachu panelami fotowoltaicznymi.

Dlatego miasto zwróciło się do PKN Orlen z prośbą o wsparcie finansowe dla projektu. Biorąc pod uwagę związek z miastem i samą Wisłą Płock wyciągnięcie ręki można zrozumieć. Tym bardziej, że aktualny Stadion im. Kazimierza Górskiego stoi właśnie na terenach należących do PKN Orlen. By miasto mogło budować nowy, koncern naftowy powinien przekazać grunty samorządowi.

Właśnie temat zapytania o pomoc w PKN Orlen wzbudził spore wątpliwości ze strony części radnych miejskich. Przedstawiciele PiS i PSL obawiają się, że ewentualna odmowa może oznaczać próbę wycofania się miasta z inwestycji.

Prezydent Andrzej Nowakowski zapewnił ich, że tak nie będzie. – Nigdy z mojej strony nie padły słowa, w których miasto uzależnienia budowę stadionu od wsparcia sponsora – tłumaczył Nowakowski. – Błędem byłoby, gdybyśmy nie zwrócili się do koncernu o ewentualne wsparcie. Cały czas czekamy na odpowiedź. I nie ukrywam, że mam nadzieję, że będzie ona pozytywna. Jeśli nie, to i tak będziemy budować stadion.