Międzynarodowej piłki nie było tu od lat. Wreszcie w maju FIFA się zlitowała, a kibice w Iraku pokazali, że nie boją się chodzić na mecze. Prawie 60 tysięcy widzów zapełniło wielki stadion w Basrze.

Czwartkowa noc była niezwykła dla mieszkańców irackiej Basry. Na imponujący Basrah International Stadium przyszło dokładnie 59 948 widzów, czyli zapełnił się prawie do ostatniego miejsca – puste były tylko niektóre sektory biznesowe. A przecież to tylko sparing z reprezentacją zaprzyjaźnionej Jordanii.

Dla irakijskich kibiców było to jednak święto powrotu do normalności, stąd wyprzedane w kilka dni bilety na największy stadion w kraju. Zmagający się z wielkimi problemami Irak nie gościł żadnego oficjalnego meczu reprezentacji narodowej od 2013 roku, gdy FIFA nałożyła zakaz ze względów bezpieczeństwa.

Aktualnie światowa centrala rozpoczęła 90-dniowy okres próbny, podczas którego Irak może zaprosić międzynarodowych rywali na swoje stadiony, choć tylko trzy: w Basrze, Karbali i Irbilu. Przyjezdni muszą też wyrazić zgodę na taki krok. O ile z Jordanią było łatwo, o tyle Korea Południowa nie chciała grać w Iraku, wybierając teren neutralny w Emiratach.

By przekonać wszystkich, że mecze w Iraku są bezpieczne, wczoraj organizatorzy naprawdę się starali. Mecz obstawiała ogromna liczba 5 tysięcy funkcjonariuszy policji i żołnierzy.