Madryt: Stopniowe pożegnanie z poczciwym Calderón
źródło: własne | MK; autor: michał
Wczoraj odbył się ostatni mecz ligowy na stadionie Atletico Madryt. Przed nami jeszcze dwa pojedynki, ale historia areny nad Manzanares po półwieczu dobiega końca.
Reklama
„Spacer melancholików, Manzanares, jak my cię kochamy!” - tak, w luźnym tłumaczeniu, brzmiało hasło z wczorajszej oprawy na Estadio Vicente Calderón. Manzanares to oczywiście potoczne określenie stadionu, którą zawdzięcza położeniu tuż nad brzegiem rzeki o tej nazwie.
Wczoraj arena wzniesiona przez Vicente Calderóna oglądała swój ostatni mecz ligowy, a komplet publiczności cieszył się ze zwycięstwa 3:1 nad Athletikiem Bilbao.
Pożegnanie jest rozłożone na kilka kroków – najpierw celebrowano ostatni mecz w europejskich pucharach, gdy 10 maja Atletico ograło Real 2:1. Wygrana cenna symbolicznie, nawet jeśli w dwumeczu to „Królewscy” byli górą. Przed Manzanares jeszcze dwa pojedynki: finał Pucharu Króla (Barcelona – Alaves) 27 maja i mecz legend Atletico dzień później.
Tymi czterema pojedynkami kończy się 51-letnia historia stadionu, na którym Atletico rozegrali grubo ponad tysiąc meczów. Odbyło się tu 14 finałów Copa del Rey, 11 meczów reprezentacji narodowej, spotkania Mundialu 1982 oraz liczne koncerty.
Estadio Vicente Calderón otwarto jesienią 1966 jako Estadio Manzanares. W chwili otwarcia fani „Atleti” z jednej strony pysznili się, że u nich prawie wszystkie miejsca były siedzące (ławki), ale z drugiej budowa była mocno opóźniona i dopiero kilka miesięcy później oddano w pełni zachodnią trybunę, do dziś jedyną krytą. Konstrukcyjnie w ciągu półwiecza istnienia obiekt prawie się nie zmienił, a dzięki położeniu dosłownie nad rzeką i wpuszczeniu pod główną trybunę drogi szybkiego ruchu słynie ze swojego wyjątkowego położenia.
We wrześniu Atletico przeprowadzi się na wschód miasta, do mieszczącego ok. 68 tys. widzów Wanda Metropolitano. W pewnym sensie tradycji może stać się zadość, ponieważ nic nie wskazuje na ukończenie obiektu w terminie, a nowy stadion powstaje w sporych bólach, podobnie do swojego poprzednika (oba w ok. 7 lat). Najpewniej więc będzie dopuszczony do użytku doraźnie, a wykańczany stopniowo.
Przeprowadzka przychodzi w okresie umacniania się Atletico jako trzeciego najsilniejszego klubu Hiszpanii, który na przełomie kwietnia i maja przekroczył magiczną granicę 100 tysięcy socios. Z nich prawie połowa (aktualnie tuż pod granicą 50 tys. osób) ma już karnety na nowy stadion, gwarantując co najmniej zadowalającą frekwencję po przeprowadzce.
Co dalej z Calderón? W tym roku zostanie zamknięty, a do 2018 nie zostanie po nim nawet ślad. Nad Manzanares stanie z kolei zupełnie nowe osiedle. To też ciekawa zbieżność z historią – gdy Atletico wyprowadzało się z Estadio Metropolitano na Vicente Calderón, stary stadion również sprzedano pod mieszkania.
Reklama