W Brazylii narodowe oburzenie. To był najdroższy stadion w historii tego kraju, a teraz jego wynajem na mecz kosztuje mniej niż korzystanie z amatorskich boisk!

Estadio Nacional to jeden z najbardziej imponujących stadionów Ameryki Południowej, a nawet świata. To też jednocześnie obiekt, który nigdy nie doczekał się pozytywnej prasy – ani w trakcie budowy, ani po jej zakończeniu.

Wszystko przez fakt, że wydano na niego więcej niż na jakikolwiek inny stadion (ok. 1,4 mld reali, w chwili otwarcia 2,3 mld zł), a teraz nie ma na nim kto grać. A może inaczej: ma kto, ale nie da się na tym zarobić.

Tyle podatnicy w Brazylii już wiedzieli, natomiast dopiero teraz można sprawdzić, jak bardzo ten stadion nie zarabia. Według oficjalnego biuletynu stanu Dystryktu Federalnego za niedawny mecz ligi stanowej pomiędzy Brasilią a Formosą (8 marca) gospodarze zapłacili dosłownie 27,3 reala (ok. 35 zł). Co prawda do operatora stadionu trafiło też 15% przychodu z biletów, ale to żadne pocieszenie. Na stadion o pojemności 72 tys. widzów przyszło bowiem... 71 osób.

Okazuje się, że to nie jedyny taki mecz. Mało tego, zdarzały się jeszcze niższe stawki! Zaledwie 4 dni po wspomnianym meczu Brasilia grała przeciwko Luziânii za darmo. Brazylijski ESPN z oburzeniem zwraca uwagę, że zwykły podatnik nawet za wynajęcie sztucznego boiska na godzinę może płacić do 600 reali, tymczasem najdroższy stadion w kraju można mieć za grosze.

Oczywiście warto dodać, że takie stawianie sprawy zakrawa o demagogię. Prawie na całym świecie jest praktyką, że kluby nieprzyciągające widzów grają za minimalne stawki, ponieważ ponoszą i tak koszty organizacji meczu, więc na całym przedsięwzięciu również nie zarabiają.