Dobra wiadomość: prezes Aberdeen opowiada się za sektorem stojącym na Kingsford Stadium. Gorsza: kibice poczekają na niego kilka lat.

Prezes Aberdeen FC Stewart Milne potwierdził, że jego zespół chce umieścić na nowym stadionie miejsca stojące. To odpowiedź na apele kibiców pojawiające się często podczas trwających wciąż konsultacji społecznych. Jednocześnie Milne dał do zrozumienia, że i stadion, i potencjalne sektor tego typu to dziś melodia przyszłości.

– Kiedy zaczniemy opracowywać wszystko w szczegółach, a poczekamy na to jeszcze kilka lat, będziemy bogatsi o wiedzę innych klubów, jak Celtic, które prowadzą testy z miejscami stojącymi. Liczymy, że do czasu finalizacji naszych planów, będziemy mogli umieścić na stadionie taki sektor – powiedział Milne, cytowany przez „The Scottish Sun”.

Kibicom Aberdeen zostawimy decyzję, która część wypowiedzi jest ważniejsza: czy ta ostrożnie opowiadająca się za pożądanym przez fanów sektorem, czy też mówienie o perspektywie kilku lat w sprawie stadionu.

Dlaczego prezentowane ostatnio plany dziś wydają się tak odległe w czasie? Aberdeen nie ma na razie pieniędzy na stadion, który będzie dopiero drugą fazą zapowiadanego kompleksu. Najpierw, do połowy 2017, klub musi zabezpieczyć ok. 10 mln funtów (52 mln zł) na 5 boisk treningowych.

Kiedy ten etap zostanie zrealizowany, pozostanie do zebrania ok. 40 mln funtów (208 mln zł) na sam stadion. Część uda się pozyskać ze sprzedaży atrakcyjnie położonego Pittodrie, The Dons chcą też sprzedać prawa do nazwy nowej areny i zwiększyć pulę udziałów w klubie. Jeśli mimo to będzie wciąż brakowało, Aberdeen ma po prostu wziąć kredyt.