Nie obchodzimy, ale nie odmówimy sobie dodania w Halloween stadionu, który nie ma prawa funkcjonować. A jednak wciąż działa i odbywają się tu mecze!

Gdybyśmy nie mieli świeżych i szokujących zdjęć, gdybyśmy nie znali nowych informacji na temat jego stanu, to tego stadionu byśmy dziś nie dodali. A przede wszystkim nie uwierzylibyśmy bez tych dowodów, że ktoś tam gra, a trybuny są otwarte dla widzów…

© Groundhopping Merseburg

Miejski stadion w znanym z wydobycia rud manganu gruzińskim mieście Cziatura powstał w wyjątkowo pięknym miejscu. Podobnie jak całe miasto, leży w wąskim wąwozie i jest otoczony zalesionymi wzniesieniami. Ma orientację wschód-zachód, ponieważ za południową trybuną (dosłownie kilkanaście metrów) jeżdżą pociągi, a za północną płynie rzeka.

Powstał z dużymi trybunami (ponad 11 tys. miejsc) i oświetleniem, stając się szybko jednym z lepszych w całej Gruzji. Jedyny istotny mankament to fakt, że… od otwarcia w 1964 roku nie był gruntownie modernizowany.

© Groundhopping Merseburg

Mało, nie był nawet doraźnie poprawiany, a stan żelbetowych trybun pogarszał się stopniowo, by dwa dni temu (!) zostać ocenionym przez gruziński związek piłkarski GFF jako katastrofalny. Dziurawe i kruszące się szybko (a mimo to dostępne dla widzów!) trybuny nie nadają się w praktyce do użytku, co nie jest przeszkodą o tyle, że klub gromadzi garstki widzów. Pojemność nominalnie sięga połowy populacji, więc i szanse na komplety są marne.

Trudno sobie jednak wyobrazić, że właśnie z tym stadionem lokalny klub FC Chiatura zdołał awansować w 2008 roku do najwyższej ligi Gruzji. Ostatecznie nie zagrał w rozgrywkach ze względów licencyjnych i nie jest wcale pewne, czy będzie mógł dalej tu grać w jakiejkolwiek lidze. Samorząd Cziatury zapowiedział dokładną analizę istniejącej konstrukcji i studium wykonalności dla zmian na stadionie.

© Groundhopping Merseburg