Mistrzostwa Świata jako gospodarze skończyliśmy z czterema medalami, pod tym względem jest nieźle. Niestety, frekwencja mogła przysporzyć o ból oczu, skoro najliczniejszą grupą byli sportowcy biorący udział w imprezie.

Dziś w Bydgoszczy zakończyły się Mistrzostwa Świata U20, które stolica województwa kujawsko-pomorskiego otrzymała „rzutem na taśmę” po tym, jak rosyjski Kazań stracił prawo do organizacji imprezy. Mimo to Bydgoszcz miała na przygotowania do imprezy pół roku.

Infrastrukturalnie wystarczyło – stadion został doraźnie zmodernizowany i będzie gotowy w przyszłym roku zorganizować Mistrzostwa Europy U23. Polscy sportowcy również spisali się dobrze, klasyfikację medalową skończyliśmy na 6. miejscu z dwoma złotymi i dwoma srebrnymi medalami.

Dobre wiadomości niestety kończą się w tym miejscu. O ile nie znamy jeszcze oficjalnej frekwencji imprezy (nie zdziwimy się, jeśli w ogóle nie zostanie podana), o tyle trudno szacować, by od otwarcia 19 lipca do dzisiejszego zakończenia turnieju na Stadionie Zdzisława Krzyszkowiaka pojawiło się więcej niż 3 tys. osób, przy dostępnej pojemności rzędu 40 tys. miejsc (łuki były wyłączone). W pierwszych dniach widzów było po 200-300, przy okazji zakończenia ta liczba znacząco urosła. Niezmiennie jednak najliczniejszą grupą byli sportowcy uczestniczący w zawodach, a 20-tysięczne trybuny przez prawie cały turniej pozostały puste.

Jakby tego było mało, w sieci zaczęły się pojawiać skargi, że zapowiadanych biletów ulgowych nie było w kasach wcale, choć trybuny były puste. Na pewno przed przyszłorocznym turniejem lekkoatletycznym jest nad czym pracować.

Fot: PZLA