Chorzów: Śląski na zawsze na minusie?
źródło: Niebiescy.pl / Chorzowianin.pl / DziennikZachodni.pl / PAP /; autor: michał
Dach jeszcze nie gotowy, Ruch wciąż marzy o przeprowadzce, a funkcjonowanie Stadionu Śląskiego będzie kosztować podatników miliony rocznie. Oj, nie zabraknie emocji z tym stadionem…
Reklama
W poniedziałek na Stadionie Śląskim mogli pojawić się dziennikarze. Najlepsza naszym zdaniem relacja TV Niebiescy pokazuje w ciekawy sposób co zastali na obiekcie.
Stan budowy był w zasadzie do przewidzenia, jedynie montaż poszycia dachu ma opóźnienie. Tzn. według operatora stadionu nie ma, ale w praktyce ma. Układanie dachu miało się skończyć w listopadzie, a skończy się 17 grudnia. Aktualnie został już tylko fragment ostatniego wschodniego sektora dachu oraz uszczelnienie całości nad wschodnią trybuną. To z kolei doskonale pokazuje film CyberDrone.pl:
Dokładne liczby Śląskiego
Otwarcie największej areny Górnego Śląska zaplanowano na połowę 2017 roku. To zmiana wynikająca z ostatniego ważnego poślizgu – w przetargu na prace niskoprądowe. Bo choć Urząd Marszałkowski upierał się dziś, że budowa zakończy się z końcem 2016, to część prac potrwa do końca wiosny 2017.
Nowa, zaktualizowana pojemność stadionu jest podawana na poziomie 54 477 miejsc. Wcześniej ta liczba oscylowała wokół 55,2 i 54,8 tys. miejsc. W całkowitej pojemności uwzględnione są 24 loże VIP i jedna prezydencka, co oznacza wzrost o 6 pomieszczeń względem wyjściowego projektu. Będzie też 1601 miejsc biznesowych (miało być ok. 1700) i 585 stanowisk dla prasy (miało być 750).
Jedna dokładna liczba, której dziś nie można jeszcze podać, to cena przebudowy stadionu. Wciąż trwają cztery istotne przetargi, które będą miały na nią wpływ. – Pierwszy obejmuje prace wykończeniowe, drugi roboty niskoprądowe związane m.in. z siecią monitoringu, trzeci przygotowanie płyty boiska i bieżni lekkoatletycznej i czwarty dotyczący montażu krzesełek
– powiedział wczoraj marszałek Kazimierz Karolczak.
Wielkie ambicje Ruchu, tylko czy racjonalne?
Pod względem zainteresowania mediów zdecydowanie najważniejsze było zapewnienie ze strony prezesa Ruchu Chorzów, że „Niebiescy” na stałe przeprowadzą się na Śląski. Taką wolę Dariusz Smagorowicz wykazywał już przed kilkoma laty, gdy podpisał z Urzędem Marszałkowskim list intencyjny. Teraz potwierdził, że Ruch nawet najmniejsze mecze miałby rozgrywać na Śląskim.
Co zaskakujące, prezes Smagorowicz stwierdził, że Ruchowi nie opłacałoby się korzystanie z dwóch aren w zależności od zapotrzebowania. – Koszty takiej operacji byłyby zbyt duże. Mamy swoje wyliczenia dotyczące opłacalności gry na Śląskim
– podkreślił.
Nie zdradził jednak, w jaki sposób klub miałby do 2017 roku stać się największym zespołem piłkarskim w Polsce, a do tego de facto sprowadza się jego deklaracja. Dziś żaden klub Ekstraklasy nie jest w stanie zgromadzić średnio 17 tys. widzów na mecz (dane po 19. kolejce), a dla Ruchu próg opłacalności korzystania ze Śląskiego byłby prawdopodobnie jeszcze wyższy. W dodatku kolejna deklaracja prezesa Smagorowicza znów stawia pod znakiem zapytania plany budowy nowego stadionu przy Cichej.
Do tego trudno sobie wyobrazić, jak Ruch miałby utrzymać tak wysoką frekwencję w dłuższej perspektywie. Ciekawość przebudowanego giganta i silna promocja wsparta przez władze województwa śląskiego pomogą zapełnić trybuny w pierwszych tygodniach, może miesiącach. Ale później będzie coraz trudniej i nie brakuje przykładów, jak to się może skończyć. Według naszej wiedzy nie ma na świecie klubu piłkarskiego, który zdołałby dokonać takiego skoku. Są za to zespoły, które na zbyt dużym stadionie straciły bardzo wiele.
Ile trzeba będzie dołożyć?
Tracić będzie też Stadion Śląski. To akurat wydaje się niezależne od działań Ruchu Chorzów. Urząd marszałkowski potwierdził wczoraj, że do Śląskiego trzeba będzie dokładać co roku w milionach. Sukcesem byłaby kwota poniżej 10 milionów. – Chcielibyśmy dokładać oczywiście jak najmniej. Ale zdajemy sobie sprawę z tego, że zapewnienie mieszkańcom rozrywki jest kosztowne. Ludzie płacą podatki i mają prawo oczekiwać imprez na wysokim poziomie
– wyjaśnił marszałek Karolczak.
Reklama