Nowy stadion: Najnowsza perełka Izraela
źródło: własne | MK; autor: michał
Najbardziej angielski stadion Izraela? Tak naprawdę najbardziej holenderski, bo właśnie z Holandii architekci czerpalni inspirację przy jego budowie.
Reklama
To dopiero drugi stadion w Izraelu z czterema trybunami i pełnym zadaszeniem widowni po Sammy Ofer Stadium w Hajfie. A mógł być pierwszy, ponieważ pierwsze prace na północy Beer Szewy ruszyły niewiele później niż właśnie w Hajfie (2010). Prace jednak szły wolno przez pierwsze lata i dopiero w 2012 zaczęły wyraźnie nabierać tempa.
Ostatecznie udało się je zakończyć latem 2015, a koszt stadionu zbliżył się do 250 mln szekli (240 mln zł). Oficjalne otwarcie odbyło się w poniedziałek, a był nim wyprzedany do ostatniego miejsca mecz Hapoelu Beer Szewa z Maccabi Hajfa (0:0).
Plac pod nowy stadion wyznaczono na północy Beer Szewy, z dala od starego stadionu miejskiego. Już wcześniej były tu jednak boiska piłkarskie, dlatego ciągłość użytku sportowego jest zachowana.
Projekt zrealizowała najbardziej doświadczona w arenach sportowych izraelska pracownia architektoniczna, Goldschmidt | Arditty | Ben Nayim (GAB Architects). Widać więc pewne podobieństwa do stadionów w Jerozolimie, Petah-Tikwie czy Netanii (np. wyeksponowane betonowe mury z wąskimi przestworami), ale ten budynek jest bardzo oryginalny.
Po pierwsze ma formę zwartej, zamkniętej bryły pomimo braku trybun w narożnikach. To efekt inspiracji holenderskim Gelredome w Arnhem, gdzie zastosowano podobny, rzadki układ. Jego zaletą jest możliwość efektywnego przykrycia trybun, dlatego narożne żelbetowe ściany stanowią naturalne oparcie dla kratownic dachu. Jednocześnie na tych ścianach oparto też ramy stalowe dla elewacji zewnętrznej.
Prostopadłościenny i wykończony w szarościach obiekt jest przełamywany przez czerwień. Na zewnątrz to czerwona fala wijąca się po fasadach, a w środku to ponad 16 tys. krzesełek w tym samym kolorze (barwa Hapoelu).
Podział widowni jest tradycyjny. Na zachodzie najlepsze i najdroższe miejsca, w tym 6 lóż VIP, loża honorowa, restauracja i miejsca dla prasy. Na południu miejsce dla fanatyków z Ultrasouth, a na północy dla kibiców gości. Wyjściowo przyjezdni otrzymają całą trybunę dla siebie, choć tylko 1600 biletów (resztę zajmą bufory). W najważniejszych meczach kibice miejscowych otrzymają połowę miejsc na północnej trybunie.
Nazwa stadionu to gest w kierunku Jacoba Turnera, burmistrza miasta z lat 1998-2008. W ramach partnerstwa z krajowym totalizatorem (finansującym prace) również człon Toto pojawia się w pełnej nazwie.
Na deser mamy dla Was porcję dopingu z poniedziałkowego meczu:
Reklama