Nowy projekt: Stadion jak jacht? Propozycja dla San Diego
źródło: własne | MK; autor: michał
Nie chroni przed deszczem, ale przed słońcem tak. Wysokie maszty wybiją się ponad otoczenie, ale… czy ten ambitny projekt ma szanse powstać? Na razie co najwyżej umiarkowane.
Reklama
Projekt, który właśnie dodaliśmy do bazy, to część sportowo-biznesowej układanki. Pokazano go, by skłonić San Diego Chargers do pozostania w mieście zamiast przeprowadzki na nowy stadion w Los Angeles. Oto czym miasto zamierza walczyć o względy franczycy NFL.
Koncepcja zakłada budowę nowego stadionu w miejscu Qualcomm Stadium, w Mission Valley (San Diego). Obiekt o pojemności 65 tys. miejsc będzie można rozbudować tymczasowo do 72 tysięcy miejsc bez problemu. Widownia będzie zdecydowanie najwyższa na zachodzie, a najniższa za południową bramką. Układ pozwoli na rozgrywanie imprez w futbolu amerykańskim, piłce nożnej, a także organizację koncertów przy optymalnie wysokiej widowni:
Plan opracowała specjalnie powołana rada ekspertów Citizens Stadium Advisory Group, dla której aktualna lokalizacja stadionu NFL jest lepsza niż przenoszenie areny do biznesowego centrum miasta. Plan finansowy zakłada połączenie kilku modeli budżetowania stadionów. Co istotne dla opinii publicznej, pieniądze podatników mają mieć niewielki udział.
Najwięcej, bo aż 300 mln $ miałby wyłożyć zespół Chargers. Klub musiałby zresztą później na konto kosztów budowy dopłacać. W czynszu 10 mln $ rocznie, do tego odsetek z biletów, miejsc parkingowych czy umów komercyjnych. Pytanie czy Chargers będą chcieli takiego układu, ponieważ aktualnie nie tylko nie płacą za korzystanie z publicznego stadionu, ale wręcz otrzymują za to pieniądze!
Zarząd ligi NFL miałby dołożyć 200 mln $. To ok. połowa realnych kosztów budowy. Miasto i hrabstwo zapłaciłyby po 121 mln $, prywatny deweloper komercyjny 225 mln (za 30 hektarów terenu obok).
W sumie stadion ma pochłonąć ok. 1,2 mld $, przy czym sama budowa to ok. 950 mln $. Resztę pokryje zagospodarowanie okolicy (m.in. wielki park wzdłuż rzeki San Diego) czy dostosowanie komunikacji.
Za stronę architektoniczną odpowiada biuro Meis Architects, które kierowało się ciekawymi wytycznymi. Kluczem jest otwartość przestrzeni na stadionie. Dzięki temu nie ma zwartej fasady, a co za tym idzie spadają koszty budowy i później utrzymania obiektu. To zasługa ciepłego i łagodnego klimatu San Diego, który nie wymaga ochrony przed chłodem.
Zadaszenie stadionu obejmie tylko część widzów, za to jest uformowane tak, by zapewnić zdecydowanej większości z nich cień. Lekki dach z membrany rozpięty na wysokich masztach ma pomóc w tworzeniu charakteru stadionu: przewiewny i smukły jak maszty żaglówek.
Reklama