Budapeszt: Koniec marzeń? Cięcia nowego narodowego
źródło: własne | MK; autor: michał
Miał być zdecydowanie większy od tego w Warszawie, oferować ogromną powierzchnię użytkową, a do tego koszt szacowano na niewiele ponad połowę tego z Warszawy. Tak się nie da…
Reklama
Stadion narodowy w Budapeszcie ma zastąpić istniejący Stadion Ferenca Puskasa do końca 2018 roku. Zgodnie z ideą budowy „stadionu w stadionie”, typowo piłkarska arena ma wciąż powstać wewnątrz istniejącego owalu. A ponieważ ten jest ogromny, zaplanowano nie tylko wielką pojemność (prawie 70 tys. widzów), ale także bogatą infrastrukturę.
W planie był hotel ze 180 pokojami, sale konferencyjne, wielkie muzeum, a także obiekty treningowe dla aż 20 różnych dyscyplin sportu. Wystarczy spojrzeć na poniższy przekrój, by zdać sobie sprawę z ogromu planowanego budynku.
Całość miała powstać za 90-100 mld forintów, czyli ok. 1,33 mld zł. To nieporównanie mniej niż większy Stadion Narodowy w Warszawie. Niestety, taki budżet okazał się znacznie niedoszacowany, aż o 50%. Okazało się, że w optymalnym wariancie narodowy stadion Węgrów pochłonąłby ok. 150 mld forintów, czyli 2 mld zł.
W ostatnich tygodniach trwały analizy jak można zmniejszyć koszt, który zdecydowanie przekracza możliwości. Padło na wycięcie z areny dodatkowych funkcji sportowych i komercyjnych przy jednoczesnym zachowaniu ogromnej pojemności. Dzięki temu projekt ponownie ma być realny w granicach 100 mld forintów.
Niestety, decyzja wydaje się nie do końca przemyślana. To nie tylko nasze zdanie – teksty krytyczne i polemiczne pojawiają się w węgierskich mediach. Przy okazji cięć z planu zniknęły bowiem nie tylko sale sportowe, ale też jedyne funkcje zdolne przynosić zyski przez cały czas.
Utrzymanie obiektu z samej funkcji sportowo-widowiskowej wydaje się nierealne przy tak wysokiej pojemności. Ani mecze reprezentacji, ani najważniejsze mecze krajowe nie gwarantują frekwencji na tym poziomie. Również całostadionowe koncerty będą rzadkością, ponieważ pojemność na tego typu wydarzenia to aż 80 tysięcy. Tak dużych imprez na zamkniętych obiektach w całej Europie jest niewiele.
Reklama