Najpopularniejszy klub Brazylii zamiast cieszyć się z nowego stadionu ma z nim ogromne problemy. Arena Corinthians nie jest dobrze skomercjalizowana, a klub ma długi wobec wykonawcy sięgające miliarda reali.

To miała być nowa jakość dla Corinthians i całej brazylijskiej piłki – jeden z największych i najlepszych prywatnych stadionów w Ameryce Południowej. Jednak niemal od początku inwestycja w Arenę Corinthians borykała się z dużymi problemami, z których klub może długo nie wyjść.

Według informacji serwisu Brasil 247, wszystkie należności Corinthians dla głównego wykonawcy (Odebrecht) sięgają miliarda reali (1,28 mld zł). Choć klub miał otrzymać bardzo wysokie wsparcie finansowe od władz miasta oraz brazylijskiego banku centralnego, do dziś części środków nie wypłacono, przez co Corinthians musieli korzystać kredytów komercyjnych.

© avant drones

Na domiar złego budowa stadionu otwarcia zeszłorocznego Mundialu do dziś nie jest ukończona i według najnowszych prognoz dopiero w kwietniu uda się projekt „zamknąć”. Zakończyła się instalacja barierek na trybunie stojącej, trwają prace wewnątrz ostatnich pomieszczeń komercyjnych.

Klubowi nie udało się do dziś sprzedać nazwy stadionu, trudności były też z wynajmem kompletu lóż. Tu pojawiały się napięcia między wykonawcą a Corinthians. Odebrecht zarzucał zespołowi, że ten nie wynajął specjalistów i komercjalizował obiekt samodzielnie, otrzymując niezadowalające efekty. Z kolei „Biało-czarni” zarzucają, że niewykończone pomieszczenia znacznie trudniej sprzedać jako produkt luksusowy. Kolejnych zmartwień miał dostarczy architekt Anibal Coutinho, który rzekomo nie zgadzał się na modyfikacje projektu, które mogłyby ułatwić sytuację.

Media w Brazylii zwracają uwagę, że ogromne problemy z zakończeniem inwestycji w dzielnicy Itaquera mogą kosztować Corinthians utratę finansowej stabilności, powodując brak możliwości szkolenia młodzieży czy rezygnację z innych elementów działalności.