Choć ma dopiero 6 lat, już nadaje się do dużego remontu. Tymczasem pieniędzy nie ma nawet na bieżące utrzymanie. Dlatego dach odpada, stal rdzewieje, drogi i kanalizacja pękają. Część odpowiedzialności ponoszą Chińczycy.

Brak stadionów to poważny problem wielu afrykańskich krajów, ale kolejnym jest brak pieniędzy na ich utrzymanie, kiedy już powstaną. Dlatego nawet stadiony otrzymane „za darmo” od Chin bardzo szybko się zużywają. Przykładem jest ten w Sekondi-Takoradi, nadmorskiej metropolii pomiędzy Akrą i Abidżanem.

Przed Pucharem Narodów Afryki 2008 powstał tam nowy stadion, którego budowy nigdy nie ukończono. W efekcie szybko zaczęły się pojawiać usterki z powodu np. nieszczelnego dachu. Spływająca na trybuny woda wchodziła w trybuny i niszczyła zaplecze.

Problem nie został rozwiązany do dziś, a stadion popada w coraz większą ruinę. Najnowsze doniesienia mówią, że połacie blaszanego dachu odpadają, a niemal wszystkie elementy wykonane z metalu rdzewieją. Nie wytrzymały rury kanalizacyjne, a ściany wymagają ponownego malowania.

To skutek kilku czynników – chiński wykonawca korzystał z tanich materiałów, niedostosowanych do lokalnego klimatu (stadion leży kilometr od morza), a w dodatku środki na bieżące utrzymanie obiektu z rządowego centrum sportu przestały spływać. W tym roku już od siedmiu miesięcy nie było wpłat, które programowo powinny pojawiać się co miesiąc.