Sąd Najwyższy stanu Georgia wysłucha grupy podatników. Ich zdaniem wart ponad miliard dolarów stadion nie powinien być budowany z ich podatków. I choć budowy nie powstrzymają, mogą wymusić zmiany w finansowaniu projektu.

Już jutro stanowy Sąd Najwyższy w Atlancie wysłucha roszczenia grupy mieszkańców miasta, którzy są bardzo niezadowoleni z trybu finansowania nowego Falcons Stadium. Obiekt pochłonie aż 1,2 mld $ (3,7 mld zł), z czego 200 mln (700 mln zł) wyłoży miasto poprzez dodatkowy podatek od hoteli. Kolejne pieniądze z tego podatku będą aż do 2050 roku wykładane na poczet kosztów utrzymania stadionu, choć miasto… nie ma prawa do zarządzania nim.

Zdaniem piątki podatników to niekonstytucyjne, ponieważ mieszczący 71 tys. widzów obiekt będzie wykorzystywany przez prywatny podmiot – dwa kluby sportowe (Atlanta Falcons z NFL i nowy klub MLS) należące do miliardera Arthura Blanka. – Pan Blank ma głębokie kieszenie, może niech on pokryje koszt stadionu – argumentuje Joe Beasley, jeden z powodów. Zapewnia jednak, że nie zamierza wstrzymywać budowy i jeśli przegra, nie będzie apelował.

Prawnicy reprezentujący władze samorządowe nie obawiają się porażki. Ich zdaniem sprawa jest jasna i ma precedens znajdujący się dosłownie kilkanaście metrów obok placu budowy. To Georgia Dome. Istniejący stadion, który w 2017 zostanie zburzony, również powstawał w oparciu o podobny model finansowy i taka sama skarga w sądzie została odrzucona.