Katowice: Tego stadionu (najpewniej nigdy) nie zobaczycie
źródło: DziennikZachodni.pl / własne; autor: michał
Po czterech latach zapowiedzi i wizualizacji, dziś trudno znaleźć kandydata na prezydenta Katowic, który planuje budowę stadionu. Wynik wyborów niemal na pewno będzie porażką kibiców GieKSy.
Reklama
GKS Katowice jest w mało komfortowej sytuacji sportowej – pozycja w środku tabeli z wątłymi perspektywami walki o Ekstraklasę, zwolniony trener, frekwencje w granicach 2,5 tys. osób. Finansowo klub zdany jest też na łaskę miasta. Co w tej sytuacji może zmienić nowe rozdanie w samorządzie?
Przez ostatnie 4 lata kibicom GKS pokazywano wizualizacje kilku koncepcji nowego stadionu, najpierw według Modern Construction Systems, a później Baurenu. Choć miasto od początku nie miało pieniędzy na ich wdrożenie, pojemność zapowiadanego stadionu wzrosła z ponad 17 do ponad 21 tys. widzów. I… wszystko wskazuje, że stadion pozostanie na papierze.
W nadchodzących wyborach o fotel prezydenta Katowic stara się aż ośmiu kandydatów, ale ilu podejmie się realizacji dokumentów, za które miasto już zapłaciło? Plan popiera Andrzej Sośnierz z PiS, o potrzebie działania zapewnia też Jerzy Ziętek (niezależny).
Pozostałych sześciu jest przeciwko opłaconemu przez obecnego prezydenta Piotra Uszoka projektowi. Jak na ironię, wystawiony właśnie przez Uszoka Marcin Krupa również nie chce wdrażać koncepcji swojego poprzednika.
Podczas debaty zorganizowanej wczoraj przez Stowarzyszenie Bona Fides Krupa sugerował weryfikację rozmiaru. W dodatku budowę uzależnił od zakończenia finansowania GKS-u. – Gdy miasto przestanie dopłacać do działalności klubu, możemy mówić o budowaniu stadionu, powinien jednak powstać nie w wymiarze 25-tysięcznym, bo statystyki pokazują, że na ten stadion przychodzi średnio 2500 ludzi
– argumentował Krupa.
Pojemność powinna również zostać zweryfikowana zdaniem Arkadiusza Godlewskiego (PO) oraz dyrektora Stadionu Śląskiego Marka Szczerbowskiego (SLD).
Reklama