Choć ich budowa jest niemal skończona w stanie surowym, w tym roku trybuny w Bielsku-Białej nie urosną już ani o jedno krzesełko. Koszt byłby niewspółmierny do korzyści – pisze katowicki „Sport”.

Wszystkie cztery trybuny nowego stadionu w Bielsku-Białej osiągnęły docelową wysokość. Również konstrukcja dachu jest prawie pełna – jedynie za wyjątkiem miejsc zajętych przez dwa maszty oświetleniowe.

Czy maszty znikną w najbliższym czasie? Na przeszkodzie stoi dostęp do internetu, który gwarantują zamontowane na masztach nadajniki. Podobnie jest z otwarciem dodatkowych sektorów. Choć są w nich krzesełka i teoretycznie kolejny tysiąc miejsc można udostępnić widzom, w praktyce są pewne ograniczenia.

Najważniejsze to wozy transmisyjne, które dziś parkują od wschodniej strony stadionu. By udostępnić część wschodniej trybuny (najlepiej przygotowanej z tych zamkniętych), trzeba by na nowo organizować miejsce dla samochodów telewizji. A to spory wydatek. Podbeskidzie kalkuluje, że otwarcie dodatkowych sektorów przed końcem roku jest po prostu nieopłacalne.