Anglia: Wembley zepsuło narodową reprezentację?
źródło: FSF.org.uk; autor: michał
List wiernego fana Anglii podchwyciła narodowa federacja kibiców i wielu się z nim zgadza. Mecze reprezentacji smakują gorzej na nowym stadionie? Są drogie i bez atmosfery.
Reklama
Klub kibica reprezentacji Anglii wkrótce przekroczy 100 tys. członków, ale to nie oznacza, że na meczach są tłumy. Ostatni pojedynek na Wembley trzeba było rozegrać przy wyłączeniu większości górnych trybun, a miejsca udostępnione i tak się nie wyprzedały.
W sumie na trybunach było 55 990 widzów, co nie imponuje. Dla porównania – Polskę w meczu z San Marino oglądało rok temu 43 tys. osób, a popularność reprezentacji Anglii wydaje się nieporównywalna w kolebce futbolu. Nawet przygotowana na mecz kartoniada wypadła fatalnie – prostego wzoru z Krzyżem Świętego Jerzego prawie nie dało się odczytać.
To nie pierwszy mecz przy pustawych trybunach w Londynie. Oczywiście część winy trzeba przypisać słabym wynikom reprezentacji, ale wierny kibic Anglii Steve Askew (w klubie reprezentacji od ponad dekady) przekonuje, że tylko część. Wielu kibiców z innych części kraju po prostu nie stać na kibicowanie barwom Albionu regularnie. Bilety na Wembley są drogie, członkostwo w klubie podróżującego kibica to 65 funtów rocznie, a dojazd i noclegi w Londynie to kolejne setki funtów.
Fot: Forgemind Archimedia (cc: by)
Rozgrywanie meczów tylko na Wembley bardzo ogranicza zasięg reprezentacji. Gdy stadion był w budowie i kadra krążyła po stadionach całej Anglii, liczba chętnych na bilety była ogromna. Dziś ludzi przyjeżdżających z północy jest garstka. „Rozumiem konieczność spłacenia długów zaciągniętych na budowę Wembley, ale na pewno rozegranie paru meczów na północy nie zrobiłoby aż takiej różnicy. Korzyści z przyciągania nowych widzów na pewno rekompensowałyby niewielki ubytek w zyskach dla FA?” – rozważa Askew w otwartym liście do związku piłkarskiego.
Podróże na Wembley to nie tylko utrapienie pod względem finansowym, ponieważ już na miejscu fani Anglii otrzymują wątpliwą atmosferę. „Kiedyś miałem same pozytywne skojarzenia z kibicowaniem Anglii, ale dziś byłoby mi wstyd zaproponować znajomemu wyjazd na mecz na Wembley, gdzie piłkę ogląda się w okropnej, sterylnej atmosferze. Właściwie to jestem wyśmiewany za jeżdżenie na mecze, by siedzieć wśród turystów i ludzi, którzy nie mają o piłce pojęcia. Ale takich ludzi chyba chcecie przyciągać” – narzeka Askew. Zwraca uwagę, że z grupy 20 przyjaciół jeżdżących z nim na mecze zostały dwie osoby.
Przypomnijmy, że najbliższą szansę na wyprowadzenie części meczów dyrektor zarządzający reprezentacjami przewiduje za 8-9 lat, kiedy stadion zostanie spłacony.
Reklama