Klub FC Aarau rozważa pozwanie do sądu mieszkańca, który wstrzymał budowę ich nowego stadionu. Z powodu jego protestu klub jest w poważnych kłopotach i musi liczyć na dobrą wolę związku piłkarskiego – podaje 20minuten.ch.

Jak pisaliśmy na początku lipca, trwająca od 2 lat droga urzędowa nowego stadionu w Aarau właśnie się wydłużyła. W ostatnim możliwym terminie jeden z mieszkańców złożył protest w sprawie projektu, efektywnie blokując dalsze prace. W lipcu wydawało się, że budowa ma szansę ruszyć jeszcze w tym roku. Teraz to już nierealne.

Dziś klub poinformował, że rozpoczęcie budowy może przesunąć się nie o miesiące, a nawet o lata. Otwarcie, zamiast w sezonie 2016/17, może nastąpić dopiero w 2020 roku

Dla FC Aarau to poważny problem. Zespół stanął przed widmem nieotrzymania licencji na kolejny sezon z powodu braku podgrzewanej murawy i drenażu na starym stadionie. To w sumie koszt ok. 4,8 mln franków, dlatego Aarau liczy na zdjęcie wymogu przez krajową federację lub wsparcie ze strony samorządu.

Dodatkowy problem to straty związane z brakiem nowego stadionu w przyjętych terminach. Według FC Aarau to ok. 1,3 mln franków rocznie. Dlatego klub ostrzega, że jeśli protest przeciwko stadionowi nie był zasadny i miał jedynie na celu storpedowanie planów, to może się skończyć sprawą cywilną.