Komentarz: „Bezpieczne kibicowanie”? Kto nauczy nauczycieli?
źródło: własne | MK; autor: michał
Już sam fakt, że konkurs o kibicowaniu organizuje Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego stołecznego ratusza wiele mówi. A potem oni mówią – że coraz więcej chuligaństwa i ustawek.
Reklama
Urząd Miasta Stołecznego Warszawy ogłosił konkurs dla uczniów od gimnazjum wzwyż (znalezione dzięki @JOlkiewicz). Ma promować „fair play” i zasady kulturalnego, bezpiecznego kibicowania. Polega na tym, że młodzież przesyła zdjęcia i swoje sugestie zasad, jakie powinny obowiązywać kibica. Po zakończeniu konkursu najtrafniejsze hasła i zdjęcia utworzą „kodeks młodego kibica”, który zostanie przesłany do rozpowszechnienia w warszawskich szkołach. Czy to nie wspaniale? Nie, to fatalnie.
1. Konkurs organizują Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego oraz Wydział Prewencji Komendy Stołecznej Policji. Czyli ci, którzy kibicowanie znają tylko od strony incydentów. Zabawne, że stołeczny ratusz przykładnie wspiera ośrodek projektu Kibice Razem (oni dla odmiany zajmują się kibicowaniem, a nie „problemem kibicowania”), a konkurs o kibicach organizuje nie z kibicami, lecz z policjantami. Wprowadza logo jak z Czarnego Punktu na drogach („w tym miejscu X zabitych, X rannych”) i wmawia młodzieży, że kibicowanie jest niebezpieczne.
2. Organizatorzy kompromitują się już w dwóch pierwszych zdaniach, co w zasadzie nie dziwi, skoro nie mają wiedzy o zjawisku, na temat którego piszą. „Meczom piłkarskim coraz częściej towarzyszą chuligańskie wybryki. Wspieranie drużyny jest tylko pretekstem do inicjowania bójek, tzw. ustawek” – czytam w komunikacie Urzędu Miasta.
Ale że w jakim kraju meczom coraz częściej towarzyszą chuligańskie wybryki? Bo na pewno nie w Polsce. Na pewno nie w Warszawie. Gdybyśmy mieli rok 1994, rozmawialibyśmy inaczej. Ale jest 2014, trochę się zmieniło. Fakty są takie, że wybryków jest coraz mniej (choć pewnie dałoby się zmanipulować statystyki tak, żeby bronić tezy). A że wspieranie drużyny miałoby być pretekstem do brania udziału w ustawkach – to mógł wymyślić tylko ktoś oderwany od rzeczywistości.
3. Ten konkurs, organizowany bez realnego zainteresowania kibicowaniem i przede wszystkim bez wiedzy o zjawisku, zrodzi owoce w postaci kodeksu. Te owoce trafią do wszystkich warszawskich szkół. Czyli zasad kibicowania będą uczyć młodych kibiców osoby, które nic nie wiedzą o kibicowaniu. Jakie są szanse na powodzenie takiego projektu?! Przecież młody człowiek w gimnazjum albo zna stadion z autopsji i wie, że to brednie, albo nie zna i po takim „programie edukacyjnym” za nic tam nie pójdzie.
Żebyśmy mieli jasność: programy edukacyjne na temat kibicowania są bardzo ważne, wręcz kluczowe w podnoszeniu poziomu bezpieczeństwa i świadomości fanów. Ale programy na temat kibicowania prowadzone przez policję (która jedynie karze za nieprzestrzeganie przepisów, nie zajmuje się kibicowaniem) oraz przez pedagogów (zbyt często douczonych z 20-stronicowej broszurki o pseudokibicach z danymi z lat 90.) są skazane na porażkę. Ba, wyrządzają więcej szkody niż pożytku.
Wystarczy spojrzeć na groteskowy portal KibicujBezpiecznie.pl, stworzony - a jakże - przez policję. Mówienie dzieciakom o „Fan Coolturze” śmierdzi na kilometr nieudolną próbą mówienia językiem młodzieży przez dorosłych. Czyli śmierdzi fałszem z perspektywy adresata. Jeśli odniesie jakiś skutek, to odwrotny od oczekiwanego. Kto wchodzi na tę stronę? Kuratorium oświaty, komenda miejska, urząd marszałkowski? A na takie wynalazki idą realne pieniądze, które tym samym nie idą na nic pożytecznego. Więc zamiast rzetelnie poznawać kibicowanie, warszawski gimnazjalista przez organizatorów będzie przekonywany, że do głównych cech kibica należą chuligaństwo i udział w ustawkach, skoro trzeba to zmienić. Brawo, Warszawo!
Projekt Kibice Razem nie został wcześniej wymieniony przypadkowo – jest najlepszym w Polsce przykładem (a kopią świetnych rozwiązań niemieckich), jak docierać do młodego i niemłodego kibica. Jak mówić jego językiem i wsłuchać się w jego głos. Jest jeszcze kilka innych projektów adresowanych do kibiców i/lub organizowanych przy ich udziale (np. Kibice w swoim mieście).
Zresztą jedno spojrzenie na inicjatywy młodzieżowe samych grup kibicowskich wystarczy, by docenić ich skuteczność. To oni przyciągają młodzież, nie pogadanki z policjantem na temat kary za zajęcie niewłaściwego miejsca. Więc dlaczego polskie samorządy, kuratoria i komendy uporczywie powielają archaiczny, przeciwskuteczny model „pouczania o kibicowaniu”? To ich ktoś powinien pouczyć…
MK
Tekst wyraża subiektywną opinię autora i nie musi być zbieżny z poglądami redakcji/wydawcy. Jeśli chcesz na niego odpowiedzieć, prześlij odpowiedź na adres: [email protected].
Reklama