Londyn: Angielscy kibice na ulicach, Bundesliga popiera ich apele

źródło: własne; autor: michał

Londyn: Angielscy kibice na ulicach, Bundesliga popiera ich apele Już drugi raz w Londynie odbyła się manifestacja przeciwko skrajnie wysokim cenom biletów w Premier League. Najdroższa liga świata pewnie niewiele zmieni, ale niemiecka Bundesliga stoi za kibicami.

Reklama

Dziś ulicami Londynu przeszła zorganizowana przez Football Supporters Federation demonstracja przeciwko najdroższym na świecie biletom na mecze Premier League. Wzięli w niej udział kibice z całej Anglii, reprezentanci kilkudziesięciu klubów piłkarskich. W sumie jednak uczestników było poniżej tysiąca.

Mimo ograniczonego zasięgu protestu fani zostali przyjęci przez władze ligi i uzyskali duży rozgłos dla swojej sprawy. Czy wywalczą upragnione obniżki cen? Najpewniej nie, choć wielu komentatorów uważa, że to złe wieści dla angielskiej piłki.

Oliver Brown, główny komentator „The Telegraph” uważa protest za jałowy i nie jest to zależne od liczebności uczestników. „Głosowanie za pomocą stóp wydaje się skazane na porażkę, skoro lista oczekujących na karnet na Emirates Stadium [najdroższy w lidze] podobno przekroczyła już 45 tysięcy ludzi” – zwraca uwagę Brown. Zdaniem Browna to fatalna wiadomość, ponieważ prawa rynku bezlitośnie wykluczają całe pokolenie młodych ludzi z udziału w meczach. Tylko najbogatsi, a więc starsi i „ustawieni” Anglicy mogą sobie pozwolić na oglądanie Premier League co tydzień.

Jednak w tej argumentacji kibice angielscy nie zostali sami. „The Guardian” cytuje dyrektora Bundesligi, który zgadza się z postulatami kibiców. Christian Seifert przyznaje, że niemieckie kluby zarabiają na biletach znacznie mniej, ale za to na stadionach Bundesligi może zawitać dosłownie każdy.

- Zapotrzebowanie jest ogromne, a mimo to kluby ograniczają liczbę karnetów do 40-50% pojemności stadionu, bo nie chcą ograniczać meczów do tych samych ludzi co tydzień. Chcą dać szansę każdemu. Byłoby bardzo łatwo podnieść ceny i zarobić na kibicach więcej, ale kluby tego nie robią. Z czysto ekonomicznego punktu widzenia można powiedzieć „co za strata”, ale zgodnie z naszym holistycznym podejściem to słuszna droga – mówi Seifert. Dyrektor wyjaśnia, że holistyczne podejście w tym przypadku oznacza połączenie trzech aspektów: finansowego, sportowego i społecznego.

Przedstawiciel Bundesligi nie przebierał nawet w słowach i stwierdził, że doszłoby do "poważnej masakry", gdyby niemieckie kluby zaczęły traktować kibiców jak te w Anglii. Seifert zwraca uwagę na silną kontrolę społeczną polityki niemieckich klubów, często należących do tysięcy udziałowców.

Reklama