Bezpieczeństwo: Rozszerzone zakazy znikają z projektu ustawy

źródło: Weszło.com; autor: michał

Bezpieczeństwo: Rozszerzone zakazy znikają z projektu ustawy Nie będzie zakazów nakładanych za przejazd autobusem, w którym ktoś ma racę. Nie będzie też kar od Ekstraklasy SA lub PZPN – zapowiada w rozmowie z Weszło.com dr Seweryn Dmowski, wiceprzewodniczący Komisji Ligi.

Reklama

Prace nad nowelizacją Ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych wciąż są na wczesnym etapie, ale już teraz sytuacja jest dynamiczna. Kilka tygodni temu wśród kibiców gruchnęła wieść, że przybędzie zakazów stadionowych. Pojawiła się bowiem propozycja karania już za łamanie przepisów w drodze na mecz, a do tego nowa forma zakazu – nakładanego przez organizatora rozgrywek.

Zamysł obu koncepcji miał na celu lepsze wykorzystanie zakazów. W pierwszym przypadku posłowie chcieli uregulować kwestię podróży, w które co tydzień ruszają tysiące kibiców. Dotąd przejazdy nie miały odrębnych zapisów, a ponieważ dochodzi podczas nich do incydentów, sytuacja miała się zmienić. I zdaniem doradcy zarządu Ekstraklasy SA dr. Seweryna Dmowskiego intencja miała swoje uzasadnienie:

Jeśli jedzie autobus napchany racami i kibice mówią, że wszystkie znalazły się tu przypadkiem, a oni wcale nie mieli zamiaru wnosić ich na stadion, to wiemy, że trzeba to traktować z przymrużeniem oka. Jeśli kibice wiozą ze sobą środki pirotechniczne, to prawdopodobnie wiozą po to, by je wnieść i odpalić – mówi warszawski badacz i wiceprzewodniczący Komisji Ligi w rozmowie z Weszło.com.

Ale mimo chęci zaproponowane zapisy były bardzo nieprecyzyjne i mogłyby przynieść trudne do przewidzenia konsekwencje, np. karanie osoby wyłącznie za znalezienie się w środku transportu, w którym są przewożone zakazane przedmioty. To forma odpowiedzialności zbiorowej, która przed sądem mogłaby się nie obronić. Dlatego propozycja rozszerzenia zakazu stadionowego na drogę do i ze stadionu przepadła i nie zostanie uwzględniona w nowelizacji.

- Od początku zwracaliśmy uwagę, że jest to przepis napisany na kolanie. Bez świadomości wszystkich konsekwencji, jakie może wywołać umieszczenie tego zapisu w ustawie i bez analizy wszystkich sytuacji, w których może mieć absurdalne zastosowanie. Zwróciliśmy uwagę, że jeśli ma się znaleźć regulacja dotycząca przejazdów na mecze, musi być bardziej dopracowana i posłowie zgodzili się tutaj z nami – mówi Dmowski.

Z projektu zmian w ustawie wypadł też inny dyskutowany zakaz. Ten zasugerowały same organizacje piłkarskie, nie posłowie. W myśl pomysłu PZPN i Ekstraklasy to sam organizator rozgrywek mógłby nakładać zakaz na kibica, nie jego klub – jak jest obecnie.

To był pomysł Ekstraklasy i PZPN, w którym chodziło o odpowiedź na zarzuty władzy wobec klubów, że te nie chcą, albo nie potrafią karać własnych kibiców. Mają narzędzia, a z różnych powodów nie chcą walczyć z bandytyzmem. Kluby odpowiadają, że chcą, ale – i tu litania argumentów. Chcieliśmy stworzyć furtkę, by organizator – czy to Ekstraklasa, czy PZPN, widząc, że klub „leci w kulki” i przymyka oko na ciężkie występki – mógł z drugiego szeregu ukarać zakazem stadionowym konkretne jednostki. Nie mówię, że takie przymykanie oka ma gdzieś miejsce, ale taki był zamysł i pobudki przy tej propozycji – argumentuje Seweryn Dmowski. W jego ocenie obawy kibiców o dodatkowe sankcje były na wyrost, ponieważ karanie przez PZPN lub Ekstraklasę byłoby jedynie uzupełnieniem już funkcjonujących przepisów. Ponieważ jednak nie przeszło, takiego zapisu w nowelizacji nie będzie.

Aktualnie nie ma ostatecznego terminu przewidzianego dla wprowadzenia nowelizacji w życie. Prace nad zmianami w ustawie regulującej bezpieczeństwo na polskich stadionach są na wczesnym etapie i dokument nie trafił jeszcze do Sejmu. Wstępne zapowiedzi mówią, że efekty nowelizacji zaczniemy odczuwać na stadionach w sezonie 2015/16.

Reklama