Katowice: Zakaz stadionowy za pół kieliszka wódki
źródło: Wyborcza.pl; autor: michał
Kibic katowickiego GKS został ukarany dwuletnim zakazem stadionowym za posiadanie przy sobie 20ml wódki. Nie wypiera się winy, ale prosi o zdjęcie zakazu, bo nie wytrzyma bez chodzenia na mecze – pisze Wyborcza.pl.
Reklama
Mariusz ma 42 lata, kibicem GKS Katowice jest od dziecka. Od lat ma karnet na to samo miejsce przy Bukowej, nigdy nie był karany w związku ze swą pasją. Ba, nie chodzi nawet na tańszą trybunę Blaszok, gdzie skupia się doping. Siedzi w jednym z najspokojniejszych możliwych miejsc. Tzn. siedział, ponieważ sąd nałożył na niego wyrok 2 lat zakazu stadionowego i grzywny 2 tys. zł.
Wszystko przez mecz z GKS Tychy z 31 maja. Ponieważ pojedynek miał charakter derbowy, był meczem podwyższonego ryzyka, zwiększoną ochronę i bardziej szczegółowe kontrole. W jego torbie ochroniarze znaleźli butelkę wódki żołądkowej. Ale nie zwykłą: o pojemności 20ml, czyli pół kieliszka. Ten rodzaj nie jest dostępny w sklepach, to próbka od producenta, ponieważ Mariusz ma sklep monopolowy.
- Dzień wcześniej, jak robiłem zakupy w hurtowni, dostałem kilkadziesiąt takich buteleczek jako gratisy do dużych butelek
– mówi Mariusz dla Wyborcza.pl. Wiedział, że nie może tego wnieść, ale nie wiedział, że miał buteleczkę w torbie. – Byłem na setkach meczów, znam procedury. Ta buteleczka musiała mi się zawieruszyć, po prostu jej nie wyjąłem z torby
– podkreśla.
Na widok znaleziska ochroniarze zdębieli. Kibic ze śmiechem zapytał ich więc, czy nie wiedzą, co się z tym robi, po czym otworzył buteleczkę, wychylił zawartość do ust, po czym od razu wypluł wódkę na ziemię, a butelkę położył na murku. Jego wersję potwierdza nagranie z kamery monitoringu. Nie był agresywny, nikt go nie atakował ani nie próbował zatrzymać. – Myślałem, że nie ma sprawy, bo nic przecież się nie stało
– mówi mężczyzna.
Ale stało się, ponieważ po zajęciu miejsca na trybunach kibic został poproszony przez dwóch ochroniarzy o opuszczenie swojego miejsca. Przekazali go w ręce policji. Najpierw alkomat – 0,00. Później przesłuchanie, noc w izbie zatrzymań, a następnego dnia sąd 24-godzinny.
- Przyznałem się do winy, bo przecież tę buteleczkę miałem w torbie. Tyle że wnosiłem ją na stadion nieświadomie. Gdybym chciał się wprawić w dobry humor czy poczuć smak alkoholu, to przecież nie brałbym na mecz pół kieliszka. Zresztą w ogóle bym nie brał, bo znam konsekwencje
– podkreśla katowiczanin.
Sędzia Jolanta Szot-Zarzycka z Sądu Rejonowego w Chorzowie wyrok wydała wyłącznie na podstawie notatek policyjnych z przesłuchania pracowników ochrony. A ci podali nieprawdę, że nie ma nagrania monitoringu z całego incydentu. Mariusz został skazany na 2 tys. zł grzywny, wymierzono mu również dwuletni zakaz stadionowy – to najniższa kara za takie przewinienie.
Ukarany kibic złożył apelację. Ponieważ nie ma pieniędzy na prawnika, napisał ją sam, szczegółowo wyjaśniając okoliczności.
Reklama