Nowe projekty: Koniec tułaczki „Romantycznego Podróżnika”?
źródło: własne; autor: michał
To jeden z najdziwniejszych przydomków, jaki można nadać klubowi. Ale też trudno znaleźć inny wielki klub na świecie, który mimo ogromnej popularności w ciągu prawie 90 lat nie zagrzał miejsca na żadnym stadionie…
Reklama
W Chile stołeczny Universidad pod względem popularności rywalizuje tylko z Colo-Colo. Oba w całym kraju nie mają sobie równych, choć to Colo-Colo jest uznawane za największy chilijski klub. Universidad jest jednym z najbardziej znanych klubów Ameryki Południowej, a mimo to nigdy nie miał swojego stadionu. Swojego nie tylko prawnie, ale po prostu jednego obiektu, który mógłby być uznany za dom.
Od lat mecze „U” kojarzone są głównie z Estadio Nacional, ale zespół grywa też na innych obiektach. Zresztą nie tylko w Santiago – kibice musieli na przykład w 2009 wybrać się prawie 470 kilometrów na północ, by „u siebie” zmagać się w Coquimbo. I stadion był pełny!
Potencjał tego klubu jest więc ogromny, ale dotychczas nie udało się zrealizować planów budowy stadionu. Najbliżej było w 1971 roku, gdy „Romantyczny Podróżnik” był bliski osiedlenia się na południowych obrzeżach Santiago, w bogatej dzielnicy Las Condes. Plany pokrzyżował jednak zamach stanu. W ostatnich latach pojawiało się parę koncepcji, ale żadna nie wyszła poza wizualizacje.
Peruwiańskie marzenia
Kolejna imponująca koncepcja pojawiła się w chilijskich mediach na początku kwietnia. Jednak nie została opracowana na zlecenie klubu, okazała się być nieformalną propozycją firmy Space Planning International. Autor, Peruwiańczyk Ricardo Rocha Ramos, zaproponował nowoczesną dwupoziomową widownię przeciętą piętrem skyboksów.
Całość jest zamknięta w niekonwencjonalnej bryle – z czterema wielkimi bramami tworzącymi literę „U” z każdej strony obiektu. Ten dominujący z perspektywy przechodnia akcent to nawiązanie do nazwy klubu. Koszty nie zostały jednak oszacowane i plan – choć bardzo ciekawy – pozostał tylko ciekawostką, ponieważ władze Universidadu nie podjęły tematu.
Realizm Universidadu
Nie bez powodu koncepcja ma małe szanse na wykorzystanie. Klubu na to nie stać. Zamiast tego zupełnie oficjalna propozycja budowy pierwszego w historii stadionu dla Universidadu de Chile została zaprezentowana pod koniec kwietnia, zaledwie parę tygodni po wyborze Carlosa Hellera na prezydenta klubu. Heller uznał własny stadion za priorytet i zaproponował lokalizację na zachodnich obrzeżach Santiago, przy wylotowej Ruta 68.
Ma tam stanąć prosty i niedrogi stadion o pojemności 30-35 tysięcy miejsc. Tak prosty i niedrogi, że całość klub szacuje na 50 mln $, a to naprawdę niewiele. Według wstępnej propozycji jego niecka ma oferować jednopoziomowe trybuny wokół całego boiska z wyjątkiem południowej bramki – za nią mają być dwa poziomy.
Stadion ma zająć ok. 34 hektary, a za nim na kolejnych 28 hektarach mają powstać publiczne tereny rekreacyjne, poza meczami otwarte dla każdego. W dniu meczu część obiektów ma zmieniać się w parkingi. Na północnym krańcu działki, na kolejnych 3,5 hektara mają powstać siedziba klubu i trzy boiska treningowe.
By nie powodować zatoru na drodze krajowej wielu kibiców ma być dowożonych autobusami od najbliższych stacji metra, a parkingi będą miały dojazd z trzech osobnych węzłów komunikacyjnych. Jednak to transport publiczny ma być najczęściej używanym środkiem.
Wydaje się, że jest najbliżej realizacji od 1971. Universidad musi co prawda przejść całą drogę formalną, ale ma cenne poparcie burmistrza miasta Pudahuel. Burmistrz Johnny Carrasco zapewnił, że najpierw budowę skonsultuje z mieszkańcami, a klub musi solidnie udokumentować, jak stadion wpłynie na okolicę, ale cel wydaje się realny.
Prezes Universidadu dał sobie czas na urzeczywistnienie marzenia do 2017 roku włącznie.
Reklama