Katowice: „Blaszok” zamknięty po pięciu miesiącach namysłu
źródło: własne; autor: michał
Jak to możliwe, że po incydentach z października 2013 urząd wojewody poinformował zaledwie dobę przed meczem o zamknięciu części stadionu? Dlaczego zrobił to w sposób skandaliczny i z pominięciem jakichkolwiek argumentów GKS-u Katowice czy PZPN?
Reklama
Jutro kibice GKS-u Katowice nie obejrzą meczu swojej drużyny przeciwko Okocimskiemu z „Blaszoka”, czyli krytej trybuny dopingującej. Taką decyzję wydał zastępca wojewody śląskiego Andrzej Pilot. Zamknięcie trybuny zachodniej obowiązuje również na mecz z GKS-em Bełchatów (23 marca).
Kara od wojewody to efekt odpalenia pirotechniki i stania na schodach przez kibiców w meczu z… 16 października 2013. I choć od tamtego spotkania minęło pięć miesięcy, urząd wojewódzki przekazał decyzję dziś o 14:32 pozbawionym podpisu mailem.
Prawie godzinę później, tuż przed zakończeniem pracy urzędu, w pośpiechu przedstawiciel wojewody szukał działaczy GKS-u przy Bukowej, by oficjalnie wręczyć decyzję. Okazało się, że osoba ta nie miała uprawnień do reprezentowania urzędu, ponieważ jej legitymacja utraciła ważność z końcem 2013 roku.
- Mam wrażenie, że dzisiaj sobie ktoś przypomniał o doręczeniu tej decyzji. Może za głośno jest marketingowo o terminie meczu
– mówił ironicznie na popołudniowej konferencji prasowej Wojciech Cygan, prezes GKS. Taką opinię wydaje się potwierdzać pismo opublikowane na stronach wojewody, ponieważ data wydania decyzji wskazana w tytule pliku to… listopad 2013!
Wojewoda nieruchliwy, ale…
Jednak urząd wojewódzki swoje długie rozpatrywanie sprawy i rekordowo późne wydanie decyzji potrafił wyjaśnić. W uzasadnieniu czytamy, że postępowanie wstrzymano z powodu… przerwy w rozgrywkach. Dlaczego? Ponieważ wojewoda nie znał harmonogramu rozgrywek na wiosnę, więc nie mógł ustalić daty obowiązywania kary. Mimo to w uzasadnieniu kary dla GKS jest jasno wskazane, że niezależnie od terminu imprez, kara obowiązuje na pierwsze dwa mecze rundy wiosennej.
Warto przy okazji wspomnieć, że terminarz rundy wiosennej znany był już od początku lutego, a mimo to postępowanie wznowiono dopiero 10 marca, czyli na 4 dni przed meczem objętym zakazem. Zupełny brak pośpiechu towarzyszył zresztą postępowaniu od początku.
31 października komendant policji zgłosił wniosek o zamknięcie „Blaszoka”, ale nie załączył żadnego materiału dowodowego. Prośbę o taki materiał otrzymał po tygodniu. Potem skończyła się runda jesienna, a analizę materiału dowodowego przeprowadzono dopiero w marcu.
W praktyce oznaczało to przejrzenie monitoringu i wysłuchanie dwóch osób, ponieważ wojewoda – mimo posiadania takich możliwości – nie był zainteresowany, czy coś na stadionie się zmieniło, czy GKS poprawił standard bezpieczeństwa. Choć, jeśli wierzyć idei zamykania stadionów, decyzje takie mają posiadać charakter prewencji, nie kary.
Tryb awaryjny w klubie
Przekazanie decyzji o zamknięciu stadionu na dobę przed meczem niesie ze sobą wiele problemów. Po pierwsze, klub nie ma szansy na złożenie odwołania. Nawet jeśli je złoży, szanse na rozpatrzenie i ewentualne zniesienie kary przed drugim objętym nią meczem są prawie zerowe.
Na tym nie koniec problemów. Jutrzejszy mecz mógł przyciągnąć na Stadion przy Bukowej nawet ok. 4-5 tys. widzów. Decyzja o zamknięciu połowy obiektu sprawiła, że GKS natychmiast musiał wstrzymać sprzedaż biletów i teraz w trybie awaryjnym stara się przenieść posiadaczy karnetów i biletów na wschodnią trybunę.
- Mam z tego miejsca serdeczny apel i prośbę. Skoro wojewoda wziął pod uwagę argumenty, które przedstawił komendant wojewódzki policji w Katowicach, to ja serdecznie na jutro na 12:00 zapraszam pana wojewodę razem z przedstawicielem komendanta na spotkanie. Bo bardzo chcę usłyszeć, jak w świetle tej decyzji wojewoda razem z policją wyobrażają sobie organizację jutrzejszego meczu i meczu za tydzień. Chciałbym usłyszeć, jak ma być ten mecz zorganizowany, jak wojewoda chce zapewnić bezpieczeństwo. Ja osobiście uważam, że wydawanie decyzji na 24 godziny przed otwarciem bram jest nieprawidłowym podejściem
– skrytykował organy władzy prezes GieKSy.
- Na studiach mnie uczono, że organa administracji publicznej powinny tak działać, żeby nie był naruszony też interes obywateli, interes społeczny. Doręczanie decyzji na 24 godziny przed otwarciem bram wydaje się, że mocno narusza ten interes
– skwitował postępowanie Wojciech Cygan.
Stanowczo się nie zgadzają
- My z tym uzasadnieniem nie zgadzamy się, i to w sposób stanowczy i zdecydowany. To uzasadnienie to powielenie opinii komendanta wojewódzkiego policji, co do zasadności których wnosiliśmy liczne uwagi. Te uwagi pan wojewoda odrzucił pisząc, że one są bezprzedmiotowe, że nawet ich nie wziął pod uwagę
– poinformował wczoraj prezes Cygan.
– Nie wiem, czy się z nimi zapoznał, czy nie, ale nie wziął ich pod uwagę. Nie wziął też pod uwagę, co jest zdumiewające, raportów delegatów PZPN, czyli osób, które znają się na bezpieczeństwie imprez masowych
.
W związku z poważnymi zastrzeżeniami do prowadzenia postępowania GKS Katowice zapowiada, że w przyszłym tygodniu złoży odwołanie od decyzji do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Reklama