Kapsztad: Gorąca debata o burzeniu Cape Town Stadium
źródło: iol.co.za; autor: michał
Co piąty mieszkaniec Kapsztadu uważa, że należy zrównać arenę Mundialu 2010 z ziemią. Koszt wyburzenia to ich zdaniem zaledwie połowa rocznych strat generowanych przez obiekt. Spotkania z urzędnikami przyciągają setki osób – zwolenników i przeciwników obiektu.
Reklama
W przeprowadzonym w tym roku sondażu aż 20% mieszkańców Kapsztadu opowiedziało się za zburzeniem najdroższego stadionu powstałego na Mistrzostwa Świata 2010. To bardzo silny sprzeciw wobec inwestycji, która najpierw pochłonęła prawie 2 mld zł, a teraz generuje co roku ok. 12 mln zł strat.
Oponenci Cape Town Stadium uważają, że zburzenie co prawda nie zwróci im ogromnych publicznych środków wpompowanych w wielką arenę sportową, jednak zamknie przynajmniej kwestię corocznego deficytu. Padają nawet oferty zburzenia za ok. 6 mln zł, choć to wydaje się bardzo nierealistyczne.
Ostatnie spotkanie miejskich urzędników z mieszkańcami przyciągnęło ok. 100 osób, w znacznej części przeciwników dalszego istnienia stadionu. Jednak wszystko wskazuje na to, że są oni po prostu bardzo widoczną mniejszością.
Większość mieszkańców chce dać Cape Town Stadium szansę na wyjście z finansowego dołka. Ok. 65% obywateli jest zdania, że po zmianie przepisów obiekt może zacząć zarabiać. Nie brakuje też takich mieszkańców dzielnicy Green Point, którzy chwalą sobie sąsiedztwo pokrytego membraną giganta. Ci zwracają z kolei uwagę, że budowa kompleksu sportowego (są w nim dwa kolejne, mniejsze stadiony) podniosła ceny nieruchomości.
Jaka przyszłość czeka największy miejski stadion? Na pewno kolejny rok na minusie, a po nim najpewniej jeszcze jeden. Stadion nie zacznie na siebie prędko zarabiać, ponieważ konieczne są zmiany w kilku przepisach, nowa decyzja środowiskowa i plan zagospodarowania okolicy. Te dokumenty umożliwią rozwój funkcji komercyjnych na samym stadionie i w jego bezpośredniej okolicy. Miejski operator szacuje, że wszystkie niezbędne zmiany formalne zostaną wprowadzone w ciągu 12-18 miesięcy.
Reklama