Niemcy: Prowokująca flaga Macedonii
źródło: własne; autor: michał
Od prawie dwóch tygodni w Niemczech nie milkną echa wydarzeń na stadionie Schalke, gdzie policjanci siłowo interweniowali na widok flagi Macedonii. Uznali ją za niebezpieczną prowokację, przez którą może dojść do zagrożenia. By temu zapobiec, sami spowodowali zagrożenie, nie tylko dla kibiców.
Reklama
Mecz Schalke z PAOK Saloniki odbywał się 21 sierpnia, równolegle do pierwszego pojedynku Legii ze Steauą. Dziś w Polsce nastroje są minorowe, bo wszyscy znamy przebieg meczu numer dwa. Za to w Gelsenkirchen nie tyle wynik dwumeczu jest przedmiotem rozmów (zgodnie z planem Schalke przeszło, choć dopiero golami na wyjeździe), co wydarzenia z pierwszego spotkania. Kibice gospodarzy wywiesili bowiem na swojej trybunie północnej czerwoną flagę z barwami i symbolem Macedonii.
Obawiając się, że wywieszenie flagi może mieć na celu prowokowanie przyjezdnych z Grecji, policja zażądała zdjęcia płótna. Fani odmówili, dlatego blisko stu stróżów prawa siłą wdarło się na trybunę północną, by zerwać flagę i "utemperować" kibiców. Do torowania drogi używali obficie gazu pieprzowego, od którego ucierpieli nie tylko fani Schalke, ale też obsługa stadionu, wliczając stewardów i ratowników medycznych. Co zrozumiałe, pomocy medycznej nie było, ponieważ osoby mające ją nieść same potrzebowały ratunku.
Akcja policji wywołała burzę. Klub grzmiał o nieproporcjonalnie agresywnej interwencji, a sami kibice zasypali fora i serwisy społecznościowe niewybrednymi uwagami. Na czele byli ci z… Macedonii, ponieważ to oni przygotowali flagę. I nic dziwnego, skoro od 2004 roku między kibicami Schalke 04 i macedońskiego Vardaru Skopje panują przyjazne relacje, a na mecze Schalke regularnie jeżdżą macedońscy imigranci w zorganizowanych grupach. Wspomniana flaga należała do fanklubu z Dusseldorfu. W sprawę zaangażował się m.in. konsul honorowy Macedonii Mirce Filiposki, który uznał sprawę za skandal.
Nie można jednak odmówić pewnych podstaw również samej policji i jej postulatowi zdjęcia flagi. Podczas konferencji pomeczowej przedstawiciele służb z Nadrenii-Westfalii poinformowali, że od greckiego policjanta otrzymali informację o możliwej przemocy, jeśli taka flaga będzie dalej wisieć. Trzeba bowiem dodać, że chodzi nie o aktualną, a o dawną flagę Macedonii, korzystającą z tego samego symbolu co Macedonia grecka, region ze stolicą własnie w Salonikach, skąd przyjechał PAOK.
Przynależność tych terenów jest przedmiotem długich sporów, ale czy z tego tytułu istniało zagrożenie? W relacjach greckich kibiców można przeczytać, że w ogóle nie wiedzieli o fladze, ponieważ była zbyt mało widoczna z drugiego końca stadionu, choć policja dzień po meczu informowała, że to właśnie oni grozili agresją. Ale nawet jeśli grozili, to czy z tego tytułu policja powinna wszczynać zadymę na sektorach gospodarzy? Takie pytanie stawiały zdumione władze Schalke, informując, że ryzyko przemocy Greków nie może być powodem do pacyfikacji kibiców gospodarzy.
Krytyka pod adresem policji przelewała się w mediach regionu, ale nie zabrakło jej również na stadionie… Borussii Dortmund. Derbowi rywale Schalke przygotowali specjalny transparent, w którym solidaryzowali się z sąsiadami, przywołując też kontrowersyjne działania wobec fanów BVB. Sytuacja nie skończyła się jednak na meczu Schalke, ponieważ z dnia na dzień flagi Macedonii, zresztą przypominające nieco czerwoną płachtę prowokującą byka, zaczęły być wywieszane na innych niemieckich stadionach, tym razem prowokując nie Greków, a policję. Oczywiście na kolejnych meczach żadnych interwencji z tego powodu nie było, a flagi wieszane były jako żart.
Krytyka za akcję z 21 sierpnia trwa nadal. Na ostatnim meczu Schalke flag Macedonii było więcej, ale to nie one były głównym przekazem kibiców dla policji. W miniony weekend na północnej trybunie zawisł odwrócony do góry nogami… baner policji, nad którym został wywieszony transparent „Kommt, holt Sie euch…”, czyli w luźnym tłumaczeniu „Chodźcie, weźcie sobie”. Policja jednak na trybunę północną nie weszła.
Reklama