W pierwszym półroczu 2013 Stadion Wrocław okazał się bardziej oszczędny niż przewidywano, a do tego zarobił więcej. I choć wciąż trzeba dopłacać, to perspektywa wyznaczona na najbliższe lata wydaje się realna.

Stadion Wrocław w 2012 roku był najdroższym polskim obiektem – trzeba było dołożyć do jego funkcjonowania ponad 30 milionów złotych. Tym bardziej cieszy, że zmiany w spółce Wrocław 2012 poszły lepiej niż przewidywano.

Po restrukturyzacji udało się obniżyć koszty funkcjonowania, a efektywność w zarządzaniu dała lepsze przychody niż przewidywano. – Powoli zmieniamy strukturę wpływów. Coraz większe pieniądze mamy z wynajmu biur oraz organizacji małych imprez. […] Wynajęliśmy w sumie ponad 3 tys. m kw. stadionowych biur, co zwiększyło przychody w stosunku do planów. We wrześniu podpiszemy umowę z kolejną firmą – zapowiada Robert Pietryszyn, prezes spółki.

- Sale konferencyjne wynajęliśmy już na wszystkie weekendy do końca roku, poza tymi dniami, w których gra Śląsk Wrocław – opisuje prezes. Na ten rok szacowano ok. 8 mln zł przychodów, w większości z lóż (ponad 5 mln zł), podczas gdy deficyt budżetowy miał wynosić ok. 20 mln.

Pietryszyn: - Pierwsze sześć miesięcy roku 2013 były dla nas bardzo ważne, bo to tak naprawdę zaczęliśmy funkcjonować na normalnych zasadach. Wcześniej działania spółki były w pełni podporządkowane budowie stadionu i przygotowaniom do Euro. Biorąc pod uwagę, że plan finansowy zrealizowaliśmy z niewielką nawiązką, przyjmujemy, że nasze założenia na lata 2013-2017 są realne. Na razie do stadionu trzeba dokładać, ale chcemy, aby za cztery lata spółka sama pokrywała swoje wydatki.